poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział 12 - Biblioteka

-Następnego dnia-
-Szkoła- 
-Gabinet Dyrektora-

    W pewnym pomieszczeniu, na krześle przed biurkiem dyrektora siedziała Tsuneni Mumei. Wzrok miała wbity w dłonie, które położyła na kolanach. Ubrana była w szkolny mundurek składający się z szarej spódniczki, której odległość od jej końca do kolana wynosiła dziesięć centymetrów, białej koszulki z krótkimi rękawami oraz cienkiego, czarnego krawatu zawieszonego na jej szyi. Tego dnia pozwoliła sobie rozpuścić swoje brązowe włosy, sięgające do połowy pleców. 
    Na postać uczennicy patrzył dyrektor szkoły, Makarov Dreyar, którego plecy oparte były o oparcie krzesła, znajdujące się za biurkiem. Swój wzrok skierował na zaatakowanego wczoraj przez Tsuneni nauczyciela. Jego strój składał się z niebieskich dżinsów i kremowej marynarki, pod którą matematyk założony miał biały sweter. Czarne włosy trzydziesto dwu-latka zostały dokładnie przylizane, a na nosie posiadał okulary, których oprawki były metalowe. Wzrok jego niebieskich oczu jakby wyrażał "wreszcie się doigra smarkula". 
     Staruszek pokręcił głową, niezbyt zadowolony postępowaniem nowej uczennicy, a zarazem jego podopiecznej.
     — Tsuneni... — ciężko westchnął Dreyar. — Dlaczego kopnęłaś pana Bara[1]? 
     — Ktoś położył rękę na mojej głowie... Myślałam, że to Laxus, więc... kopnęłam pana Bara, z myślą, że to Laxus... — wyznała prawdę, gdyż nie umiała kłamać.
     Nauczyciel historii otworzył szeroko oczy, zaskoczony wyznaniami dziewczyny. Nie miał pojęcia, czy się śmiać, czy płakać... 
     — Chciałaś kopnąć mojego wnuka? — spytał, mimo wszystko parskając śmiechem. 
     — Panie dyrektorze! — odezwał się poszkodowany osobnik. — To nie to jest teraz ważne, a wymierzenie kary Mumei! — zauważył, ostatnie słowo wypowiadając niemal z obrzydzeniem. 
     — No tak, ale... on wie dobrze, że ja nie lubię, jak ktoś dotyka jakiejś części mojej ciała... — powiedziała, jakby nie słysząc Bara. 
     Makarov miał w tej chwili ochotę strzelić, tak zwanego "face-palma", jak to mówi dzisiejsza młodzież. Ta dziewczyna musi wszystko rozwiązywać przemocą...? 
     Dyrektor położył przedramiona na biurku i splótł dłonie. Na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech, a w jego oczach jakby widniała łagodność.
     — No nic... Właściwie powinienem cię zawiesić na kilka dni, ale przymkniemy na to oko... 
     — CO?! — wykrzyknął zdezorientowany nauczyciel. Miał wrażenie, jakby jego głos był tu ignorowany.
     Tsuneni była równie zdziwiona co pan Bara, jednak tylko otworzyła szeroko oczy, a resztę emocji skryła w sobie. 
     — Ale — podniosł do góry prawą dłoń i pokazał serdeczny palec. — ... Jak zrobisz coś podobnego, co wczoraj... to zostaniesz zawieszona na tydzień, albo gorzej... — oznajmił. Mumei kiwnęła głową, w duchu dziękując dyrektorowi za litość. 
     — Ale ona~ — Bara próbował coś powiedzieć, ale jego wypowiedź została przerwana przez Makarova. 
     — Nie wyraziłem się jasno, panie Bara? — zapytał surowo historyk. 
     Matematyk, nadymając policzki, pokiwał głową i po cichu powiedział "tak". 
     — W takim razie proszę o opuszczenie mojego gabinetu. — uśmiechnął się, opierając plecy o krzesło. 
    Nauczyciel z czerwonymi od złości polikami, odwrócił się gwałtownie, tworząc niewielki podmuch powietrza. Gdy był przy drzwiach, wymamrotał "do widzenia". Otworzył drzwi, po czym trzasnął nimi.
    Tsuneni, po dobrej chwili się zorientowała, co powiedział do niej Makarov. Wstała i pośpiesznie się ukłoniła, wypowiadając słowa pożegnania. Odwróciła się i truchtem podbiegła do drzwi. Otwarła je i przeszła przez progi drzwi gabinetu, znajdując się na pustym korytarzu. Z małym uśmiechem na uśmiechem na ustach rozejrzała się po otoczeniu. Jej wzrok zatrzymał się na postać pana Bara, który już miał otworzyć drzwi od sali matematycznej, ale widząc szatynkę zmarszczył brwi i całkowicie wściekły puścił metalową klamkę, wielkimi krokami idąc w stronę Mumei. Gdy był półtora metra przed nią, wskazał na nią palcem, mówiąc: 
   — Może i dyrektor przymknął oko na ten twój wybryk... — zaczął groźnie. — Ale nie licz na litość u mnie! Teraz matematyka dla ciebie będzie wręcz piekłem...

___________
 
  Zadzwonił dzwonek oznaczający przerwę dla uczniów, jak i nauczycieli. Nastolatkowie na ten dźwięk wybiegli z klas niczym mrówki. Większość uczniów kierowało się w tej chwili na stołówkę, by zjeść obiad. Tsuneni zaś wyszła z sali całkowicie opanowana i spokojna. Swoje ciało skierowała w stronę niebieskiej szafki, która znajdowała się naprzeciwko drzwi od sali muzycznej. Kiedy już była przed nią, otworzyła ją, wcześniej wybierając do niej kod. Schowała książkę i zeszyt do muzyki do szafki. Stanęła na palcach, by sięgnąć ręką po pomarańczowe pudełko z lunchem. Po chwili, gdy już trzymała je, trzasnęła drzwiczkami od szafki, odwracając się na pięcie. Ruszyła wzdłuż jasno-niebieskiej ściany korytarza, kierując się ku metalowym drzwiom, prowadzącym na schody, po których można było wejść na dach szkoły. 
  Kiedy już była w połowie drogi, poczuła czyjąś obecność obok siebie. Nieco przekręcając głowę, kątem oka spojrzała na uśmiechniętą twarz szkarłatno-włosej dziewczyny. Tego dnia dziewczyna miała związane włosy w wysokiego, eleganckiego kucyka. Na jej nosie spoczywały okulary, których oprawki wykonane były z metalu. Na ustach miała bezbarwny błyszczyk. Jej policzki były delikatnie zarumienione. Ogólnie ubrana była w ten sam strój co Tsuneni, tyle że nieco większy. W rękach również trzymała pudełko na lunch, które różniło się jedynie kolorem od pudełka Mumei. Było czerwone. 
   — Cześć. — odezwała się na początku lekko zachrypniętym głosem. Po chwili dodała normalnym głosem: — Ty też idziesz na dach? 
   Chwilę wpatrując się w rozpromienioną twarz dziewczyny, odpowiedziała:
   —Tak... — kiwnęła głową. Po kilku sekundach zapytała: — Dlaczego nie idziesz na stołówkę? 
   — Ach... — spojrzała przed siebie. Były już przy metalowych drzwiach. Erza, kładąc dłoń na chłodnej klamce, przekręciła ją, tym samym otwierając drzwi. Gdy minęły już ich próg, zamknęła je. Kiedy swój wzrok zwróciła na metalowe schody, usłyszała trzask. Stawiając stopę na pierwszym schodku, powiedziała: — Zazwyczaj jadam na dachu... Ostatnio, jak jadłam na stołówce, ktoś przypadkowo wylał na mnie zupę... W napadzie złości prawie go zabiłam i zniszczyłam większość mebli... Od tamtej pory mam się nie zbliżać do niej... — wypowiadając ostatnie słowo, mimowolnie westchnęła, poprawiając palcem serdecznym okulary. Jej brwi wygięły się ku górze.
  Tsuneni, słuchając historii przed chwilą opowiedzianą przez Scarlet, przeraziła się sposobu, w jaki rozwiązuje problemy. W myślach stwierdziła, że z tą dziewczyną się nie zadziera.
  Mumei nawet się nie odważyła zachichotać, choć taką miała ochotę. 
  — R-rozumiem... — zająknęła się szatynka.
  Nad dziewczynami zapanowała niezręczna cisza, którą co chwila przerywały dźwięki kroków stąpających po schodach. 
  — Hej. — Erza postanowiła rozpocząć jakąś rozmowę. — Może zagramy w Dziesięć Pytań?
  Szatynka podniosła jedną brew. 
  — "Dziesięć pytań"? — zdziwiona powtórzyła po Scarlet. Nigdy wcześniej nie słyszała o takim czymś. — Co to jest? 
  — Dziesięć Pytań — zaczęła, wpatrzona w twarz Tsuneni. — ...polega na tym, ja zadaję ci dziesięć pytań, a następnie ty mnie pytasz o taką samą ilość pytań... — Wyprostowała się, patrząc w górę. Erza stwierdziła, że jeszcze dużo im zostało schodków do przejścia. 
  — Aha... — mruknęła, po czym dodała głośniej: — Mogę zacząć? — spytała.
  Erza kiwnęła głową, na znak, że tak. 
  — Ok... Więc... — zamyśliła się na dłuższą chwilę, by coś wymyślić. Po jakimś czasie wpadła na jakiś pomysł. Spojrzała na wyczekującą na pytanie twarz Erzy. — Twój ulubiony kolor? 
  Okularniczka pomrugała na początku kilka razy oczami, a po chwili parsknęła śmiechem, przykładając do ust palce. 
  — Wow, ale kreatywne pytanie... Niebieski. — oznajmiła natychmiast, po chwili dodając:  — Teraz moja kolej. 
  Przez całą drogę po schodach pytały o coś siebie. Ku głębokiemu zdziwieniu Tsuneni, ta zabawa spodobała się jej. Kiedy były już przy metalowych drzwiach, przez które miały zamiar wejść na dach, Erza zadała jej kolejne pytanie. Tsuneni, kładąc rękę na klamce i ją przekręcając, miała już odpowiedzieć na pytanie, ale gdy przeszły przez próg drzwi, jej wzrok powędrował ku zielonej barierce. Nie odpowiedziała na pytanie, gdyż pod ogrodzeniem opierała się drobna dziewczyna ubran w mundurek szkolny Fairy Tail. Jej włosy były krótkie i białe. Jej niebieskie oczy wbite były w jakiś zeszyt, w którym co chwila coś pisała. Obok jej osoby znajdowało się różowe pudełko, którego pokrywka była zaraz przy pudełku. 
  Dziewczyna, siedząca przed chwilą na łydkach, zmieniła pozycja, usadowiąc się po turecku. Najwyraźniej nie zauważyła, że ktoś przyszedł na dach, gdyż nawet nie spojrzała w stronę Erzy i Tsuneni. 
  Szatynka zamknęła drzwi jak najciszej, spoglądając na twarz Scarlet. Zrobiła parę kroków, nadal się w nią patrząc. Machnęła porozumiewaczo gestem dłoni, by podeszły do nieznanej osoby. Okularniczka kiwnęła głową, truchtem podbiegając do Tsuneni, która była coraz bliżej nieznanej im osoby. 
   Kiedy były już dwa metry przed białowłosą, dziewczyna nadal ich nie zauważała, dlatego Erza postanowiła się odezwać:
   — Cześć. 
   Nastolatka, najwyraźniej była bardzo była skupiona na pisaniu, gdyż aż się przestraszyła wypuszczając zeszyt i ołówek z dłoni, gdy usłyszała słowa powitania. Przeszedł przez nią dreszcz. Spojrzała w stronę "Dziewczynki" - jak to nazywał ją Laxus - i Erzy, które były najwyraźniej zdziwione jej zachowaniem, sądząc po ich minach. 
   Nastolatka wstała na czworaka i miała już sięgnąć dłonią po zeszyt i długopis, ale Tsuneni ją wyprzedziła, chcąc jej pomóc. Dziewczyna, przełykając ślinę, ukucnęła, podpierając się o pięty. 
   Mumei miała już jej podać przedmioty, ale gdy po raz pierwszy ujrzała to, co widniało na jednej z kartek zeszytu, całkowicie oniemiała widząc talent dziewczyny i zatrzymała go na dłuższą chwilę.
   Rysunek przedstawiał dziecko w podartych ubraniach, stojące wśród wielkich, potężnych drzew, wpatrzone w swoje odbicie w jeziorze. Jego twarz wyrażała smutek i przygnębienie, jakby spotkało go przed chwilą coś przykrego. 
   — Wow... — nie mogła się wypowiedzieć na temat talentu, który ta dziewczyna ukrywa w kartkach z pozoru zwykłego zeszytu. — Pięknie rysujesz.
   Chciała już przewrócić kartkę, by ujrzeć następny rysunek, ale nieznana jej osoba ją zatrzymała słowami:
   — O-o-oddaj... — wyjąkała, wyciągając rękę po zeszyt, dając jej wyraźny znak, że nie chce, by ktoś oglądał jej rysunki.
   Tsuneni spojrzała twarz dziewczyny. Nie chcąc jej robić przykrości, oddała jej zeszyt, ostatni raz spoglądając na obrazek.
   — D-dziękuję... — wymamrotała. Wstając, schowała zeszyt  i ołówek pod pachę. 
   — Jak się nazywasz? — zapytał po dłuższej chwili Erza, równie zachwycona talentem dziewczyny, co Mumei. 
   — Ha-ha-ru-ru-ka... Ari-arisa... — wydukała całkowicie zawstydzona. Zakryła policzki swoimi dłońmi, chcąc zakryć rumieńce, które się pojawiły wraz z pochwałą od Tsuneni. Zaczęła kręcić głową. 
   — Ja jestem Erza Scarlet. — oznajmiła, kładąc prawą dłoń na piersi, a lewą wskazała na przyjaciółkę stojącą obok niej. Całkowicie się wyprostowała. — A to jest Tsuneni Mumei. 
   Haruka myślała, że zaraz spłonie ze wstydu. Jeszcze nikt dotąd nie zobaczył jej prac, a co dopiero pochwalił. Z jednej strony cieszyła się, że ktoś docenił jej rysunki, ale z drugiej... To były osobiste prace i nigdy nie chciała, by ktokolwiek je ujrzał. 
   — Chodzisz na jakieś zajęcia plastyczne, czy może sama się nauczyłaś tak malować? — spytała entuzjastycznie Erza, wytrącając Arisę z własnych myśli. 
   — N-nie... — odpowiedziała, opuszczając ręce, czując, że rumieńce zaczęły znikać. — To naturalny talent... 
   Zapanowała cisza. Z jednej strony Haruka lubiła ciszę, uważała ją za pewien rodzaj muzyki i mogła się przy niej skupić... Zaś z drugiej robiło się coraz bardziej niezręcznie, kiedy ona się dłużyła i dłużyła... 
   Arisa wbiła wzrok w buty. Splotła dłonie, chowając je za plecami.
   — Więc... — zaczęła Tsuneni, wyczuwając zakłopotanie Haruki. — Dlaczego nikomu nie pokazujesz swojego talentu...? — spytała nie pewnie. 
   Młoda artystka popatrzyła się na Mumei. Zamrugała parę razy oczami, nie bardzo na początku rozumiejąc, o co ją zapytała szatynka. Kiedy jednak zorientowała się, jakie pytanie jej zadała, spojrzała w niebo, zamyślając się, szukając idealnego przykładu. Gdy go znalazła, jej twarz całkowicie zatonęła w rumieńcach... 
   Serio? Nie potrafię znaleźć lepszego przykładu...? No nic... Jak nie mam nic innego, to i to dobre... 
  Nastolatka przełknęła głośno ślinę. Kiedy otworzyła usta, jej wargi się zaczęły trząść.
  — N-no... — zapiszczała cicho. — J-ja z r-r-ysunkami m-mam tak j-jak z c-c-c-ciałem... J-jak je k-komuś p-pokażę... to mo-momentalnie się za-zawstydzam... — wydukała z całych swoich sił. Miała wrażenie, że jej włosy zaraz spłoną od tego wstydu. Zakryła całą twarz dłońmi, gdyż wiedziała, że teraz wygląda jak piwonia... Miała ochotę zapaść się pod ziemię.
  Erza i Tsuneni wpatrywały się w nią dobrą chwilę, co sekundę mrugając. Po jakimś czasie spojrzały po sobie. Miały całkowicie zaskoczone miny, ale wystarczyły im kilka sekund, aby się głośno roześmiały. 
  Zdziwiona zachowaniem Scarlet i Mumei, rozsunęła palce, by choć trochę na nie spojrzeć. Opuściła bezradnie dłonie, całkowicie zaskoczona. Myślała, że natychmiast uciekną, uznając, że jest dziwną, zboczoną dziewczyną... A one... Śmiały się. Naprawdę się tego nie spodziewała. Mimowolnie na jej twarz wpłynął uśmiech, a po chwili sama z siebie się śmiała. Co prawda pięć razy ciszej od dwójki nowych znajomych, ale się śmiała. 
  Trójka dziewczyn opanowała się po kilkunastu sekundach. Erza kuniuszkami palców otarła łezki z kącików oczu, po chwili mówiąc, nadal trochę ubawiona:
  — Wiesz, jesteś naprawdę ciekawą dziewczyną... — stwierdziła rozpromieniona. — Może odwiedzimy cię jutro po szkole? Weźmiemy jeszcze parę osób i przyjdziemy do twojego mieszkania, ok? — spytała, z nadzieją, że odpowie "tak". Bardzo chciała ją bliżej poznać.
  — Ym... — Nie wiedziała co powiedzieć. Po raz pierwszy w życiu ktoś proponował jej coś takiego... Z niewielkim uśmiechem na ustach odpowiedziała: — T-tak... Oczywiście! — oznajmiła, najwyraźniej ucieszona. Czyżby wreszcie znalazła przyjaciółki...? 

___________
-Kilka Godzin Później-
-Jedna z Ulic Magnolii- 

   Po pewnym chodniku, wzdłuż rzędów domów i ich ogrodów, szła pewna dwójka osób. Szatynka i blondyn ubrani w szkolne mundurki Fairy Tail. Tsuneni i Laxus. Dreyar co kilka sekund spoglądał na niską Mumei, która trzymała swoją torbę przed nogami, co chwila kopiąc ją swoimi kolanami. Laxus uśmiechnął się pod nosem. 
  — Ej. — szturchnął ją łokciem w ramię, tym samym zwracając jej uwagę na jego postać. 
  Dziewczyna spojrzała na niego kątem swoich niebieskich oczu. 
  — Co? — spytała szorstko. 
  — Słyszałem... — jego usta nadal były wygięte w złośliwym uśmiechu. —...o twoim numerze... 
  Tsuneni natychmiast przewróciła oczami całkowicie zirytowana jego postawą. Czego on nie zrobi, by jej dokuczyć? 
  — Tak? — spytała, zaciskając zęby. — Gratuluję... 
  Nastolatek podniósł do góry brwi. Myślał, że zaraz poleje się od wyzwisk itp.. 
  — Nigdy bym się nie spodziewał... — zaczął. — ... że ktoś wcześniej od Natsu zaatakuje jakiegoś nauczyciela. 
  — To było niechcący... — tłumaczyła się Mumei, patrząc przed siebie. Byli już coraz bliżej małego, szarego domu z zielonym dachem, który był ich mieszkaniem. — To nie miał być pan Bara, a ty! 
   Laxus pomrugał parę razy oczami, trochę jednak zaskoczony.
   — Chciałaś mnie kopnąć w moje jajeczka? — parsknął śmiechem. 
   — To ty masz coś pomiędzy nogami? — udała zaskoczoną.
   — Haha... Ale śmieszne... — przewrócił oczami, po chwili dodając: — Ale ty wiesz, że nie kopie się na oślep?   
   — I co z tego? — wzruszyła obojętnie ramionami. 
   Młody Dreyar położył prawą dłoń na twarzy i mimowolnie westchnął. 
   Kiedy już byli przy zielonym ogrodzeniu, który oddzielał jego dom od chodnika, Laxus otworzył bramkę. Miał już przez nią wejść, ale patrząc na Tsuneni, która nadal parła przed siebie, zatrzymał się z podniesioną jedną brwią do góry. Po dobrej chwili ją zawołał. Szatynka natychmiast się odwróciła, zakładając torbę na prawe ramię. 
   — Co? 
   — Ty wiesz, że teraz u nas mieszkasz? — niemalże wykrzyczał te słowa, gdyż odległość od jego osoby do Tsuneni była dość duża. 
   — Wiem, ale muszę iść do biblioteki coś poszukać. — oznajmiła, chcąc się już odwrócić, ale Laxus znów ją zatrzymał słowami:
   — Nie pójść z tobą? — spytał, nie bardzo jej ufając, że się nie zgubi. Sam się zaskoczył swoimi słowami. Lubiał jej dokuczać, a teraz... się o nią martwi...?
   — Nie. — od razu odpowiedziała, chcąc sama się pospacerować po Magnolii i nieco ją poznać. Miała się już odwrócić, ale sobie przypomniała coś: — Powiedz panu Dyrektorowi, żeby nie czekać na mnie z obiadem ani kolacją. Pewnie wrócę dość późno. — oznajmując to, odwróciła się na pięcie, dużymi krokami idąc przed siebie. 
___________
-W Tym Samym Czasie-
-Cela Więzienna- 

   Jellal siedział na krawędzi łóżka, ponuro wpatrzony w ścianę. Jego nogi były rozsunięte, a pomiędzy nimi zwisały splecione dłonie. Myślał. Myślał nad tym, czy pomóc w zlikwidowaniu organizacji Tanga temu polcjantowi, w zamian za przywrócenie magii i pomoc w ucieczce z więzienia. Wczoraj powiedział, że zastanowi się do jutra nad jego propozycją. Właśnie nadeszło to całe jutro. Wyczekiwał tego posterunkowego, całkowicie pewien swojego wyboru. 
  Kiedy usłyszał dźwięki kroków wolno stąpających po podłodze, natychmiast wzrok skierował ku kratom, całkowicie pewien, że to jest policjant, który wczoraj go odwiedził. Nagle, ku zaskoczeniu chłopaka, zaczęło mu dudnić w klatce piersiowej. Czuł, jak łomotanie w piersi dostosowuje się do rytmu kroków. Przełknął ślinę, widząc jak przed kratami powoli zaczął się pojawiać siwy mężczyzna o niebieskich tęczówkach oczu, ubrany w — tym razem — zapięty mundur. Jego twarz ozdobiona wieloma zmarszczkami wyrażała obojętność, ale w jego oczach widniała niepewność, czy chłopak przystanie na jego warunki.
   Fernades wstał, powoli idąc w stronę krat. Gdy był coraz bliżej mężczyzny, czuł coraz wyraźniejszy zapach ciastek... Zaraz, zaraz, ciastek? Jellal natychmiastowo pokręcił kilka razy głową, odpędzając od siebie niepotrzebne myśli. To nie było teraz ważne. 
   Chłopak stanął zaraz przy kratach, dotykając ich dłońmi. Jego oczy były wpatrzone w błękitne tęczówki oczu policjanta. Ich twarze dzieliło kilkanaście centymetrów i krata. 
   — Więc? — zaczął, wyczekująco wpatrując się w Jellala. — Zdecydowałeś się? 
   — Zdecydowałem się. — odpowiedział krótko, a po chwili dodał, wcześniej biorąc głęboki wdech: — Pomogę ci w zlikwidowianiu Tanga.
   Posterunkowy otworzył szeroko oczy, pewien, że wybierze inną opcję. 
   — Jesteś pewien? 
   Jellal kiwnął głową, na znak, że tak.
  Kąciki ust mężczyzny wygięły się ku górze. Jego wzrok jakby wyrażał, że ma wiele planów. 
  — W takim razie... — szepnął, po kilku sekundach dodając głośniej: — ... Mów mi Ryuki Tataro... Mój... — zatrzymał się na chwilę, nie do końca wiedząc, jak go nazwać. — ...nowy towarzyszu? 
   Wtedy jeszcze nawet nie wiedział w co się pakuje... 

   ___________
    
   Kilkanaście minut później Tsuneni stała pod niedużym budynkiem biblioteki, którego ściany były koloru ciemnego brązu, a jego dach był prosty. Wpatrywała się w szklane drzwi zabudowanie, przez które widziała regały książek ustawione pod rząd i jakiś drewniany, prostokątny stół i parę krzeseł, pod którymi umieszczony był zielony, duży dywan. Popatrzyła się na dość duże okno po prawej stronie drzwi. Zobaczyła w nich drobną, kruchą i starą kobietę siedzącą na krześle przed biurkiem wykonanego z ciemnego drewna. Wpatrywała się w nowoczesny komputer i coś pisała na klawiaturze, w między czasie popijając kawą. 
   Dlaczego przyszła do tego miejsca? Otóż dlatego, że chciała poszukać informacji na temat tej całej magii "Przywracania", jak to ona nazywała. Levy około pół tygodnia temu powiedziała jej, że być może znajdują się tutaj informacje na temat magii itp.. 
   Szatynka, chcąc już wejść do budynku, popchnęła drzwi, niechcąco nokautując nimi jakąś trzydziestoletnią kobietę. Gdy upadła na podłogę, a wzrok Tsuneni skierował się ku czole kobiety, ujrzała krew, tym samym się niepokojąc, że stało się coś poważnego. Przerażona ukucnęła obok ciała brunetki. Chciała już sprawdzić jej puls, ale głowa kobiety się podniosła, a jej ręka powędrowała ku dłoni Mumei, tym samym ją odtrącając. Gwałtownie wstała i oburzona odeszła od dziewczyny, szukając w swojej torbie chusteczki. 
   Nastolatka odprowadziła ją wzrokiem, a kiedy kobieta zniknęła z zasięgu jej wzroku, również wstała, w myślach twierdząc, że jest przeklęta. W ciągu dwóch dni przypadkowo uderzyć dwie osoby...?  To wręcz niemożliwe. 
   Siedemnasto-latka pokręciła głową, odpędzając od siebie te myśli. Podnosząc szkolną torbę, odwróciła się, przechodząc przez progi biblioteki. Kątem oka spojrzał na bibliotekarkę i powiedziała ciche i krótkie "dzień dobry", ale kobieta najwyraźniej jej nie zauważyła, gdyż była czymś bardzo zajęta. 
   Stanęła przed trzema rzędami regałów. Mumei postanowiła się rozejrzeć po półkach pierwszego rzędu, dlatego też rozpoczęła spacer pomiędzy pierwszym, a drugim rzędzie. 
   Nad każdym z regałów wisiały tabliczki z napisami, jaka to tematyka dotyczy książek lężacych na półkach danego regału. 
   Szatynka, powoli idąc po cichu czytała napisy na tabliczkach.
   — Kryminał, romans, przygodowe, obyczajowe, inne... — Nagle Tsuneni się zatrzymała, na ostatnim słowie, przystając przy ostatnim regale. Zamyśliła się na chwilę. Może tu znajdzie jakąś księgę na temat magii...? 
   Zaczęła szukać, co zajęło jej chyba z pół godziny. Przeszukała chyba niemal każdą książkę, a ona i tak nic nie znalazła. Westchnęła bezradnie i już miała się odwrócić, ale usłyszała coś koło swojego ucha.
   — Pomóc ci może, młoda panno?
   Tsuneni, zaskoczona niespodziewanym pojawieniem się głosu, należącego jakby do starszej pani, przeraziła się. Przypadkiem uderzyła tyłem głowy o drugi regał, a następnie czołem o pierwszy. Upadła na ziemię, a na jej brzuch spadło kilka książek mających chyba po tysiąc stron, co ją tylko dobiło. Jęknęła z bólu. Kątem oka spojrzała obok siebie, zauważając czarne, eleganckie buty. Spoglądnęła w górę i widząc bibiliotekarkę, stwierdziła, że to ona ją przestraszyła. 
  — O Boże... — odezwała się, zakrywając usta. — Przepraszam... Tak mi przykro...
  — Nie, nie... Nic się nie stało... — skłamała, spychając z siebie książki. Powoli wstała, czując, że ból w różnych częściach ciała, typu: czoło, tył głowy i brzuch. 
  Mumei stanęła przed starszą kobietą. Bibliotekarka była niższa od niej o jakieś dwadzieścia centymetrów, co pewnie spowodowane zostało wysokim wiekiem kobiety. 
  Kobieta już chciała się schylić, by podnieść księgi, ale Tsuneni natychmiast ją powstrzymała, bojąc się, że coś się jej stanie. W końcu wyglądała na bardzo starą. 
   — Ja posprzątam. — oznajmiła, trzymając ramiona siwowłosej. Bibliotekarka nawet się nie sprzeciwiła, tylko kiwnęła głową i z ciepłym uśmiechem na ustach odwróciła się i powoli odeszła od Tsuneni. Mumei odprowadziła ją wzrokiem, a gdy już zniknęła za regałami, przykucnęła i podniosła dwie księgi i wstając na palcach, odłożyła je na jak najwyższą półkę. Schyliła się po ostatnią księgę, mającą po tysiąc stron. Chciała już ją odłożyć na miejsce, ale gdy ujrzała jej tytuł, zatrzymała ją na dłużej. Oniemiała wpatrywała się w starą, brązową okładkę książki. — "Magia i jej historia"... 
   Przełknęła ślinę, myśląc, że na stronach może znajdzie jakieś informacje na temat magii "Przywracania", czy jak to ona się naprawdę nazywa. Przytulając księgę do piersi, spojrzała za siebie podbiegła do końca rzędu, by móc spojrzeć na starą kobietę. Siedziała za biurkiem i czytała jakąś książkę. Heh... Kto by pomyślał, że gdyby nie ona, to by pewnie nie znalazła tej księgi... 
   Wyszła z pomiędzy regałów i skierowała się ku stołowi, umieszczonego na środku pomieszczenia. Usiadła na jednym z krzeseł i położyła stary przedmiot na blacie stołu. Wzięła głęboki oddech i po chwili przewróciła twardą okładkę książki. Najwyraźniej nikt dawno jej nie otwierał, gdyż wraz z jej otawrciem wydobył się kurz, który poleciał na dziewczynę. Dziewczyna kaszlnęła i kilka razy pomachała dłońmi, odpędzając od siebie kurz. 
   Spojrzała na pierwszą, aż żółtą stronę przedmiotu, na której widniał ozdobny napis: "Jesteś gotowy by poznać największe sekrety magii...?" 
___________
 
 Minęło pięć godzin, a dziewczyna już zasnęła. Przeszła około jakieś trzysta stron, na których zazwyczaj napisane było o magii Smoczego Zabójcy, legenedarnej Gildii Fairy Tail, magii Gwiezdnej Energii, transformacjii, itp.. Nie natknęła się nawet na jedno słowo na temat magii "Przywracania". Całkowicie wykończona tymi wszystkimi informacjami o świecie magii zasnęła, kładąc głowę na książce. 
   Do budynku nagle wszedł pewien blondwłosy nastolatek z raną w kształcie błyskawicy pod okiem. Ubrany był w cienką, czarną kurtkę, której nie raczył się zapiąć, dlatego też można było zobaczyć, że pod spodem założył zielony sweter. Na nogach miał niebieskie dżinsy, a stopy odział w czarne adidasy. Swój wzrok zwrócił na starą bibliotekarkę, której oczy wyrażały zdziwienie. Cóż... Rzadko widziało się kogoś w bibliotece o dwudziestej pierwszej. Chyba, że ktoś miał ważny projekt przygotować do szkoły, to wtedy nastolatkowie przychodzili do tego zabudowania. 
   — Dzień dobry. — powiedział, a kobieta mu odpowiedziała. Rozejrzał się po pomieszczeniu, wzrokiem szukajac Tsuneni. Gdy ujrzał śpiącą szatynkę, zaczął do niej się skradać, by jej nie obudzić. Kiedy był już przy stole, spojrzał na twarz Mumei. Na jej policzkach widniały niewielkie rumieńce, a jej usta wygięte były w niewielkim uśmiechu. Widocznie śniła o czymś przyjemnym. 
   Laxus zasłonił poliki, czując, że zaczyna na nich widnieć czerwień. 
   Tak słodko wygląda..., pomyślał, ale po chwili pokręcił głową, orientując się, co on przed chwilą stwierdził, Nie, nie, nie... Ona nie jest słodka... Laxus, ogarnij się!, skracił siebie w myślach. 
   Dreyar, niewiele już myśląc, schylił się i dwoma rękami chwycił ją, biorąc na ramiona. Chciał już się odwrócić i powiedzieć "do widzenia", ale kobieta zatrzymała go słowami:
   — Laxus, weź tę księgę, która leży na stole. — wstała, wyciągając ramię przed siebie, wskazała palcem serdecznym na przedmiot. — Wydaje mi się, że ona jej potrzebuje. — stwierdziła z miłym uśmieszkiem na pomarszczonej twarzy.
   Chłopak kiwnął głową i tak jak kazała mu kobieta, prawą ręką wziął księgę, tym samym chowając do torby Tsuneni. Odwrócił się na pięcie i z słowami "do widzenia" na ustach, skierował się ku szklanym drzwiom. Pchnął je nogą i wyszedł z budynku, nawet nie myśląc o tym, skąd ta bibliotekarka zna jego imię...

[1] Bara - Róża
_______________
Ok. Rozdział o 50% jest za długi, ale mniejsza XD
Ej no. Ale ja się tego boję. No bo napisać coś tak długiego w kilka dni XD Raimei, już wiem jak to jest mieć taki zasób weny XD
Końcówka mi nie wyszła i nie jestem z niej zadowolona...
A teraz pojawia się pytanie: Kim jest ta bibliotekarka, że tyle wie?! Że zna imię nawet naszego Laxusa?! Dawajcie teorie spiskowe w komach co do tej kobiety! :D
A więc wprowadziłam nową postać: Harukę Arisę. Na razie jest skrytą w sobie dziewczyną, ale będzie się powoli otwierać przed innymi. Niczym kwiat. Egzotyczny kwiat.
Co uważacie o Haruce? Lubicie ją? :D W następnym rozdziale będzie dowiecie się o niej trochę więcej :)
Ech... Miał być blog NaLu, a narazie wychodzi LaxEni...
Co myślicie o nowym szablonie? :) Podoba się wam? :)
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał! Komentujcie i wypiszcie, jakie błędy i literówki popełniłam! :D

13 komentarzy:

  1. Moim zdaniem bibliotekarka jest kosmitą dlatego wszystko wie. Nie no zbijam się xD" Pewnie jest za jakiejś dzikiej organizacji polującej na magów. Albo też jest z tanga. Co do jej wypowiedzi powinna powiedzieć oficjalnie Laxusie.. ale widać ona jest z tych co do uczniów mówią w stylu " Ej Pietrek!"

    Na razie mamy LaxEni, ale pewnie NaLu się keidyś doczekam * nie żebym narzekała ta opcja też mi pasuje :D*

    Co do tej sytuacji z więzieniem dalej mi sie zboczenie kojarzy xD <- trochę się o siebie martwie. A Haruka jest taka urocza i kojarzy mi się jakoś z Yukino tylko jak się tak jąka to się męczę xD" Ogólnie jak ludzie się jąkają to ja się odrobinkę męczę, ale cóż taki ich urok.

    Pozdrawiam ^^ i tak informuj mnie na Meg o wszystkim.

    PS: Informować się jak coś nowego pojawi się na servampie czy tam sobie śledzisz :3?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosmitą XD Cóż, niestety mylisz się. Bibliotekarka nie jesteś ani z Tanga, ani z innej organizacji. Tu chodzi o coś innego ;)
      O Boże, dlaczego Ci się zboczenie kojarzy?! XD Policjant nie jest gejem XD
      Co do tego jąkania się, to z czasem zniknie ;)
      Tak, informuj mnie o Servampie :)
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Witam, witam!
    Oczywiście czekam na Nalu, ale LaxEni taż jest spoczko <3
    Co do bibliotekarki... Może to Porlyusica? Chociaż wątpię...

    Chcesz lierówki, to masz:
    "że ja nie lubię, jak ktoś dotyka jakiejś części mojej ciała..." ~ mojego
    "Z małym uśmiechem na uśmiechem na ustach rozejrzała się po otoczeniu." ~ bez jednego "uśmiechem"
    "Jej wzrok zatrzymał się na postać pana Bara" ~ postaci
    "Dziewczyna, siedząca przed chwilą na łydkach, zmieniła pozycja, usadowiąc się po turecku." ~ pozycję
    "Nastolatka, najwyraźniej była bardzo była skupiona na pisaniu, gdyż aż się przestraszyła wypuszczając zeszyt i ołówek z dłoni" ~ bez jednego "była"
    "zapytał po dłuższej chwili Erza, równie zachwycona talentem dziewczyny" ~ zapytała
    "Dlaczego nikomu nie pokazujesz swojego talentu...? — spytała nie pewnie." ~ niepewnie razem
    "Miały całkowicie zaskoczone miny, ale wystarczyły im kilka sekund, aby się głośno roześmiały." ~ wystarczyło
    "Kątem oka spojrzał na bibliotekarkę i powiedziała ciche i krótkie "dzień dobry" ~ spojrzała

    No, rozdział cudny. Końcówka też dobra, nie wiem czemu Ci się nie podoba...
    Ślę weny i pozdrawiam ;3

    PS. Właśnie zepsuł mi się laptop, ale mam nadzieję, że mimo wszystko napiszę rozdział w terminie, który podałam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :)
      Nie, nie. To nie Porlyusica ;) Gdyby to była Porlyusica, to pewnie wygoniłaby ich wszystkich z biblioteki XD
      Jeju, chyba zacznę szukać bety, bo tak dużo robię literówek O_o
      Cieszę się, że rozdział się podobał <3
      Cóż, pewnie końcówka mi się nie spodobała, gdyż moja pewność siebie jest bardzo niska...
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam :3

      Usuń
  3. Hej!
    Bardzo spodobał mi się blog! Przeczytałam (czytaj. pochłonęła) go od razu)
    Ja chcę duuużooo Nalu!!
    Czekam na next.
    Jak coś to ja też pisze bloga o nalu jak chcesz to wpadnij jak nie chcesz to nie zmuszam 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Bardzo spodobał mi się blog! Przeczytałam (czytaj. pochłonęła) go od razu)
    Ja chcę duuużooo Nalu!!
    Czekam na next.
    Jak coś to ja też pisze bloga o nalu jak chcesz to wpadnij jak nie chcesz to nie zmuszam 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się spodobał ^^
      A kto by nie chciał dużo Nalu? :)
      Wkrótce wpadnę na twojego bloga ^^

      Usuń
  5. Wybacz że dopiero teraz, ale...
    Mai: Nie chciało jej się czytać.
    Ugh... Tak trochu True... Wybacz mi ten karygodny czyn! Chodziło po prostu o to że byłam zmęczona... Jestem na cholernej wycieczce nad morzem i... Zaiwaniam po nim na rowerach... Bez auta... Po cholernych bagnach... Nie jestem pewna ile już litrów krwi straciłam dzięki cholernym komarom...
    Mai: Nie na temat~
    Wiem~ co do rozdziału... Zapowiada się ciekawie sytuacja Jellala... Ciekawam jak to się rozwinie...
    Mai: Zdechnie.
    Miła jesteś.
    Mai: Ma ktoś zdechnąć. CHCĘ ŚMIERCI!
    Polecam tego matematyka.
    Mai: Zgadzam się!
    Rachunki to zło...
    Mai: I żółty...
    I trójkąty...
    Mai: Znowu~
    Shit x.x Tsuneni... Tylko 300? Pfff...
    Mai: Nie każdy jest takim molem książkowym jak ty.
    Nah... Racja... W dodatku historia jest NUDNA! No chyba że szukasz w nie iluminatii to robi się ciekawiej.
    Mai: Naoglądała się GF wybacz... Ona tak ma.
    ._. Racja... Kto normalny dotrze do wniosku, że kwadrat to iluminatii?
    Mai: A kto powiedział, żeś normalna?
    Nie ja~ Bo ja wiem że jestem chora. Oooo~ Uroczo Laxus! Wyczuwam paring~
    Mai:... Nie wdawaj się w Mabel i nie zacznij...
    LOVE! LOVE! LOVE! LOVE! LOVE! LOVE! LOVE~!
    Mai: I hate ya... W dodatku pamiętaj o zniszczonym znaczeniu słowa LOVE przez UT...
    Racja... Czyli MORD! BĘDZIE MORD! I hope so... Mam pytanko... Kiedy będzie bardzo urocza walka z lejącą się krwią wszędzie? C:
    Mai: Też chcę!
    Ta staruszka... Zjem ją i wyżuję przez okno.
    Mai: ... No comment.
    Co do pytania... Będę raczej pamiętać. Jeśli nie będę to pisz! Bo Neko to pierdoła i nah... Rozdział oczywiście zacny i...
    Mai: Wysyłamy kontenery weny...
    I czekamy na nexta!
    Mai: Ale ta wena tyczy się mordu. C:



    Pozdro Neko Echia i Mai Musicrose.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, każdy czyta kiedy ma ochotę ^^
      Komary to zuo... Ostatnio widziałam komara wielkości mojego telefonu ;-;
      Cóż, urocza nawalanka chyba tak za 7 rozdziałów? Może trochę więcej... Nie jestem pewna...
      O_o co do tego zjadania i żucia tej staruszki, to... może trochę się oddalę XD
      Oj tam od razu zdechnie... Jak już nieco rozszarpany ^^
      S: Ty cholerna sadystko.
      Ej no. Możesz nie wtrącać mi się do odpowiedzi na komentarze mojego ludu?
      S: Nie.
      Hnnh....
      No wiesz... Na pewno ktoś umrze i mam już kilka śmierci zaplanowanych ^^
      Dziękuję za komentarz i wenę ^^
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  6. Witam.

    Czytać nie zamierzam. Nie moje klimaty.

    Zajrzałem, bo bawi mnie tytuł/cytat/jakkolwiek to nazwać.

    Łzy są oznaką siły? Według tego rozumowania osoba, która jest płaczliwa i płacze z byle powodu, jest osobą silną.

    Coś tu jednak nie gra...

    Pozdrawiam,
    graf zer0.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie zmusza do czytania :P
      Co do tego tytułu, to wybrałam po prostu na szybko, prawie w ogóle się nad nim nie zastanawiając, nad czym teraz żałuję :P

      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Przeczytałam wszystko i jestem.
    Małe błędy się pojawiły,jednak widzę,że reszta ci je już wpisała więc nie będę już się tym zajmowała.Za to powiem,że pomysł na boga mi się bardzo podoba,bohaterki wymyślone przez ciebie też...tylko potrzebuje trochę więcej Nalu!
    Czekam na rozdział,pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń