czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział 10 - "Dziękuję"

 "Jestem w stanie przywrócić magię pojedynczym osobom". Wystarczyło tylko to zdanie, by Natsu i jego przyjaciele zaprowadzili Tsuneni do domu Salamandra. Teraz siedziała na brzegu łóżka, okryta kocem. W jednej ręce trzymała kubek, w którym została zgromadzona kawa. Brunetka patrzyła się, jak co chwila pytał jej się, czy czegoś jej nie brakuje. W końcu nie wytrzymała. Zwaliła z siebie koc, po czym gwałtownie wstała, niemalże wylewając napój zgromadzony w kubku.
- Przestańcie! - zarządziła. Wszyscy stanęli jak wryci. Tsuneni westchnęła, nieco zmieszana. Podeszła do biurka, po czym położyła na nim naczynie. Odwróciła się do piątki osób, stojącej w różnych częściach pokoju. - Czy moglibyście nie traktować mnie jak jakąś osobistość? - mimowolnie prychnęła, trochę ubawiona tą sytuacją. Powtórnie westchnęła, kładąc dłoń na czole. - Jak się nazywacie? - spytała. Wszyscy zaczęli się przedstawiać po kolei. Brunetka zamrugała parę razy. - Ja jestem Tsuneni Mumei.
Nastąpiła cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Lucy zacisnęła dłoń na rękawie żakietu. Kątem oka spojrzała w prawą stronę.
- Więc... powiedziałaś, że są dwa sposoby przywrócenia magii. Jaki jest ten drugi? - spytała, patrząc się prosto w niebieskie tęczówki oczu nowej znajomej. Mocniej ścisnęła rękaw.
- Drugi... - szepnęła, po czym dodała głośniej, łapiąc się za kark.: - W budynku, w którym mieści się organizacja Tanga jest pewien przedmiot, którego strzeże niesamowicie silny osobnik. Jeśli ktoś by zniszczył ten przedmiot, magia wróciłaby do nas. Jednak... sama nie pokonam tego całego gościa, pilnującego tej rzeczy w pojedynkę. Potrzebna mi jest pomoc kogoś, kto również włada nad magią.
Na twarzy wszystkich zgromadzonych pojawił się uśmiech. W ich oczach można było ujrzeć nadzieję.
Lucy zwróciła się do Natsu:
- Masz numer telefonu do Levy? - Natsu pokiwał twierdząco głową. - W takim razie podaj mi go.
Chłopak nawet się nie sprzeciwił, tylko sięgnął dłonią do kieszeni spodni, by po chwili wyciągnąć z niej swoją nokię. Włączył ikonę "kontakty", po czym wybrał numer drobnej dziewczyny. Na ekranie komórki wyświetlił się ciąg liczb. Salamander spojrzał na przyjaciółkę, która w rękach trzymała swojego iPhona i uparcie się wpatrywała w ekran telefonu.
- No. - mruknęła. - Dyktuj. - Natsu wbił wzrok w komórkę i za rozkazem zaczął po kolei wymawiać różnorodne cyfry. Gdy skończył, zablokował nokię, po czym schował do kieszeni spodni. Spojrzał na towarzyszkę, która miała przyłożoną komórkę do ucha. Telefon przez parę chwil piszczał, ale niedługo potem dźwięk ucichnął. - Halo? Levy? Mam dla ciebie wieści! - oznajmiła. - Wiemy jak odzyskać magię! Ja, Natsu, Erza, Happy i Gray i inna dziewczyna, która potrafi przywrócić magię spotkamy się z tobą w tej kawiarence, gdzie pracujesz. Zgromadź tam innych, którzy prawdopodobnie byli naszymi przyjaciółmi w tamtym życiu. - zapanowało milczenie, lecz po chwili Lucy ją przerwała: - Będziemy za około piętnaście minut. Pa. - Blondynka odsunęła iPhona od ucha, po czym włożyła go do kieszeni spodni. Spojrzała na każdego po kolei. - To co? Jedziemy?
- A-ale~ - brunetka chciała coś powiedzieć, ale Erza przerwała jej.
- Jasne! - Wszyscy skierowali się w stronę drzwi. Gdy Gray już kładł dłoń na klamce, Tsuneni nagle się odezwała.
- No ale~! - Mumei nie poddawała się, ale znowu ktoś jej przerwał.
 - Nic nie mów, tylko chodź! - Scarlet podeszła do niej i łapiąc ją za rękę pociągnęła ją w kierunku wyjścia.
Tsuneni chciała powiedzieć, że nie potrafi panować nad magią przywracania mocy, i że musi się jej dopiero nauczyć. Na jej nieszczęście nikt nie dał jej dojść do słowa...
▬▬▬
W pewnej kawiarni, na kanapach na końcu pomieszczenia, siedziała Levy McGarden, do której co chwilę ktoś się dołączał. Wendy, która siedziała obok nastolatki była nieco zmieszana, ale nie okazywała tego za bardzo.
- Levy. - do dziewczyny podeszła siedemnastolatka o białych, długich włosach i niebieskich tęczówkach oczu. Ubrana była w niebieską sukienkę, która odsłaniała jej obfity biust. Na stopy miała założone tego samego koloru co sukienka buty na szpilkach. - Co było tak ważnego, że zgromadziłaś nas tu wszystkich?
- Zaraz wam powiem, jak przyjdą wszyscy. - mruknęła, spoglądając w stronę drzwi patrząc, czy Natsu i reszta przypadkiem nie przyszli.  Jednak przez drzwi akurat wchodziło jakieś młode małżeństwo z dzieckiem, które matka trzymała za rękę. - A więc przynieść komuś kawę albo coś innego? - spytała głośniej. Po usłyszeniu pytania parę osób zaczęło składać zamówienia. Levy wyciągnęła z kieszeni fartuszka notes i długopis i poprosiła, żeby powtórzyli swoje zamówienia. Gdy wszystko już zapisała, odwróciła się na pięcie, kierując się w stronę blatu, po czym zniknęła za nim.
Kiedy McGarden zaczęła wykonywać zamówienia, dzwonek wiszący nad drzwiami wydał dźwięk, a w ich progach stanęła Lucy z przyjaciółmi. Zrobili krok do przodu i rozejrzeli się po kawiarni, poszukując wzrokiem Levy. Zauważyli ją przygotowującą za blatem kawę i ciastka. Szybkim krokiem podeszli do niej, omijając kelnerów i klientów, którzy chodzili po pomieszczeniu.
Gray położył ramię na meblu, po czym się odezwał:
- Cześć.
Levy się gwałtownie odwróciła, stawiając tacę z kubkami pełnymi czarnej cieczy i słodyczami na blacie.
- Cześć. - powiedziała, po czym po chwili pośpiesznie dodała: - Lu-chan, oni wiedz~?
- Tak. - przerwała jej blondynka.
Tsuneni stała za Erzą, trzymając dłonią drugie ramię. Patrzyła się w podłogę zmieszana.
Levy zauważyła, że wśród nich stoi osoba, której nie zna. Popatrzyła się na Mumei, po czym się uśmiechnęła miło.
- Jak się nazywasz? - zapytała. Brunetka gwałtownie podniosła głowę, jakby wyrwana z transu. Dziewczyna cicho wymruczała swoje imię. Levy jednak nie usłyszała, więc powtórzyła pytanie.
- Tsuneni Mumei. - powiedziała głośniej, wpatrując się prosto w oczy siedemnastolatki.  Chwilę trwało milczenie. Po jakimś czasie Levy podniosła tacę z blatu, a następnie przerwała ciszę słowami:
- W  takim razie chodźmy do innych. Niech nie czekają... - Ruszyła w stronę drzwiczek przymocowanych między blatami, po czym je pchnęła nogą. Natsu i reszta podeszli do niej i gdy tamta skierowała się w stronę kanapy na końcu kawiarni, oni zaczęli iść za nią. Po kilkunastu sekundach wszyscy stanęli przed siedmioosobową grupą ludzi.
Tsuneni popatrzyła się po wszystkich. Nikogo z nich nie znała, oprócz dwóch osób, którymi byli Laxus i Makarov Dreyar... Otworzyła szeroko oczy, widząc tę dwójkę tutaj. Nie sądziła, że jeszcze ich kiedykolwiek spotka.
- No więc... - Levy zaczęła mówić. - Najpewniej zastanawiacie się, po co tutaj przysz~
- Ej, mała. - poczuła, jak ktoś kładzie jej coś twardego na głowie. Kącikami oczu spojrzała na Gajella. - Już chciałaś zaczynać beze mnie?
Zacisnęła usta w wąską linię. Położyła dłonie na ręce przyjaciela, po czym zepchnęła ją z siebie. Gwałtownie odwróciła się do bruneta, jakby z wyrzutami w oczach.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś mnie tak nazywał! - zmarszczyła brwi. Po chwili się trocę uspokoiła. Chrząknęła. - Idź usiądź i nie denerwuj mnie!
- Jasne, mała. - zachichotał, kierując się w stronę kanapy z dłońmi w kieszeniach spodni. Usiadł między Lisanną, a Mirajane.
Levy poczuła, jak na jej twarzy zaczynają się pojawiać rumieńce. Znowu robił jej na złość!
Gdy rumieńce z jej policzków zniknęły, pokręciła parę razy głową, po czym przemówiła:
- Najpewniej zastanawialiście się, po co tutaj przyszliście. - popatrzyła się na Lucy. - To jest Lucy. Lucy zaraz poda wam naszyjnik, który w tej chwili wisi na jej szyi. - powiedziała, a wspomniana blondynka zdjęła biżuterię, po czym zrobiła duży krok ku Lisannie i podała jej przedmiot. Dziewczyna najpierw podniosła jedną brew, ale po chwili ją opuściła i otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Podała naszyjnik następnej osobie, którą był Gajell. Jego reakcja była taka sama jak jego przyjaciółki.
Wszyscy albo wydawali z siebie dźwięki zdziwienia, albo unosili wyżej powieki.
Makarov zeskoczył z kanapy, po czym z rękami za plecami, podszedł do Levy.
- My... - zaczął. - My naprawdę się odrodziliśmy? - Nie mógł wciąż uwierzyć.
- Tak. - odezwał się Gray. - Jednak nie możemy używać magii...
- Ale za to mamy przy sobie kogoś, kto potrafi ją przywrócić. - Natsu z uśmiechem na ustach pokazał palcem na Tsuneni. Laxus rozszerzył szeroko oczy. Gwałtownie wstał z siedzenia.
- Mumei może odzyskać magię?! - prawie że krzyknął.
- Skąd znasz jej imię? - spytała zaciekawiona Lucy. Wszyscy popatrzyli się na niego.
- Cóż... - Dyrektor Fairy Tail podrapał się po głowie. - Dzisiaj znalazłem ją nieprzytomną na chodniku. Zabrałem ją do swojego mieszkania. Gdy się obudziła i poznaliśmy jej imię... uciekła. Po prostu uciekła. - Brunetka wbiła wzrok w ziemię, pozwalając włosom zakryć twarz. Poczuła, że oczy kilkunasto-osobowej grupy patrzą się na nią. Nie wiedziała, co powiedzieć. Po kilku sekundach podniosła głowę, całkowicie się wyprostowując.
- T-tak... - szepnęła, przełknęła ślinę, a po chwili powiedziała głośniej. - Tak było. A c-co do tego przywracania magii~
- O właśnie! - wykrzyknął podekscytowany Natsu. Podszedł do niej i złapał ją za ramiona. Tsuneni podniosła jedną brew, nie za bardzo pojmując, co on wyprawia. - Przywróć mi magię, skoro umiesz!
Gajell zmarszczył brwi. Wstał i również wielkim krokiem podszedł do niej.
- Mi też, ale mi pierwszemu! - wskazał na siebie kciukiem.
- Chyba żartujesz! Ja pierwszy! - pokazał mu język. Puścił ramiona brunetki.
- Głąby! To mi pierwszemu przywróci magię, a nie wam! - wykrzyknął Gray.
Okrążyli zmieszaną Tsuneni, wrzeszcząc żeby przywróciła im moce. Mumei podrapała się po głowie, kompletnie nie wiedząc, co uczynić. Erza ruszyła jej na ratunek. Z pulsującą żyłką na czole podeszła do nich i złapała Graya i Natsu za głowy, by następnie zderzyć je ze sobą. Puściła włosy przyjaciół, przez co spadli na ziemię. Gajell w międzyczasie bezszelestnie wycofał się w obawie, że gniew Scarlet dosięgnie także jego.
- Idioci! - warknęła w stronę Salamandra i bruneta. - Nie napadajcie kogoś, kto chce coś powiedzieć!
- Właśnie, jeśli chodzi o to przywracanie magii... - wspomniana przed chwilą dziewczyna podniosła dwa palce do góry, zwracając na siebie uwagę. - ...to na tę chwilę nie mogę nikomu jej "oddać"...
- Co to znaczy? Powiedziałaś, że moż~ - Lucy nie dokończyła, bo jej przerwano.
- Tak, ale ja dopiero tydzień temu dowiedziałam się o tym, że mogę coś takiego robić... Nie opanowałam jeszcze tej magii... - westchnęła, bezradnie wzruszając ramionami. Zacisnęła usta w wąską linię. Jej brwi wygięły się w łuk, a na czole pojawiły się niewielkie zmarszczki. Gdyby mogła, to by nawet im pomogła. Mimo wszystko nie była w stanie udzielić im pomocy, przez co czuła się strasznie bezużyteczna. - Przepraszam, ale raczej wam się do niczego nie przydam... - gwałtownie odwróciła się. Już miała zrobić krok, lecz poczuła dotyk dłoni na jej ramieniu. Przekręciła głowę i kątem oka spojrzała na Laxusa z zmarszczonymi brwiami.
- I co? - jego głos był szorstki. - Czy ty w ogóle szukałaś gdzieś informacji o tej magii przywracania, czy jak tam ona się nazywa, że się poddajesz?
- Nie... - cicho odezwała się po przełknięciu śliny. Miał rację, ale jeszcze nie przyznała mu tego.
- Więc dlaczego? Dlaczego poddajesz się, nawet nie próbując? - wzrok Tsuneni zaczął latać po wszystkich kątach.
- Pomoglibyśmy ci... Jak przyjaciel przyjacielowi. - gdy Natsu się odezwał, delikatnie trzęsąca się głowa Mumei uniosła się i przekręciła w stronę Salamandra, przez jej wzrok spoczął na jego sylwetce.
- Przyjaciel? - szepcąc powtórzyła słowo Natsu. Dziwnie się czuła wypowiadając ten wyraz. Od wielu lat nie mówiła tego na głos.  - Przecież nawet mnie nie znacie. - zauważyła.
- Ale cię poznamy. - oznajmiła Erza z małym uśmiechem. Brunetka popatrzyła się po wszystkich bananach na twarzach zgromadzonych przed nią. Jej usta wykrzywiły się w coś w rodzaju uśmiechu. Przyłożyła palce do ust, czując, jak do jej oczu napływają gorące łzy. Już tak dawna nie miała przyjaciół. Nawet się do tego przyzwyczaiła, do czasu, kiedy Natsu nazwał ją przyjaciółką. Nagle poczuła się ważna. Że ktoś ją jednak potrzebuje. Że nie jest bezużyteczna.
Schyliła głowę, zakrywając włosami głowę. Po jakimś czasie na podłogę spadła pierwsza łza, a następnie kolejna. Po kilku chwilach krople łez zamieniły się w wodospad. Zakryła twarz dłońmi.
- Ej...? - Laxus zaczął niepewnie. Nie był zbytnio przyzwyczajony do płaczu kobiet, więc nie wiedział co zrobić. - Czemu płaczesz...?
Tsuneni podniosła głowę, z małym bananem na twarzy. Jej policzki były delikatnie zarumienione. Jej oczy patrzyły się w Laxusa.
- Bo teraz wiem, że jednak nie jestem bezużyteczna... - otarła wierzchem dłoni mokre policzki. - Dzięki wam wiem, że jednak jestem ważna... Dziękuję wam!
_____________
No więc tak. Rozdziałów nie było strasznie długo. A dlaczego? Bo przez jakiś czas nie miałam przekonania do tego co robię. Nie mogłam napisać przez półtora tygodnia żadnego słowa. Zastanawiałam się nawet nad zawieszeniem bloga... (Co swoją drogą było głupie)  ;-; Ale na szczęście napisałam wreszcie ten pieprzony rozdział, który co prawda jest krótszy, niż powinien, ale po prostu chciałam już go opublikować.
Aha, i nie poprawiałam rozdziału ANI TROCHĘ. Więc jeśli jakieś literówki, błędy znajdziecie, to proszę mi je wypisać, to poprawię.

A więc mam nadzieję, że rozdział się podobał! :D Zapraszam do komentowania, bo to mnie tylko motywuje do dalszej pracy! :D
A więc niech tost będzie z wami! :D


 



10 komentarzy:

  1. Skoro zrozumiałaś, że to było głupie to mogę tylko napisać: Tak trzymaj!
    Co z tego, że jest krótszy? Liczy się, że jest!
    Już myślałam, że Laxus ją przytuli ;_;
    No cóż... Bywa.

    Kilka literówek jest:
    "- Ile razy mam ci mówić, żebyś mnie tak nazywał!" ~ chyba nie nazywał
    "Po chwili się trocę uspokoiła." ~ trochę
    "gdy Natsu się odezwał, delikatnie trzęsąca się głowa Mumei uniosła się i przekręciła w stronę Salamandra, przez jej wzrok spoczął na jego sylwetce." ~ przez co jej

    Rozdział oczywiście się podobał. Gajeel taki... taki <3 (Co z tego, że był tylko przez kilka sekund?)
    Ślę Ci weny, motywacji, pozdrawiam i niech tost będzie z Tobą ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D
      No cóż, jeszcze będą momenty Laxusa i Tsuneni, więc się nie martw B)
      Dziękuję za komentarz i za tosta! :D Pozdrawiam! :D

      Usuń
  2. You Alive O_o
    Myślałam, że porwał Cię tak zwany wir wakacyjny. Dosłownie :D! Co tam jak tam co się dzieje?
    Co do rozdziału jak zwykle FT nie daje dojść do słowa biednej kobiecie. Biedna Tsunei..

    Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeah, I'm alive XD
      Nie porwał mnie wir wakacyjny, a homo-pingwinki i tosty XD
      U mnie wszystko ok, ostatnio byłam u przyjaciółki na jakiś czas. :D
      A więc dziękuję za komentarz i również pozdrawiam! :D

      Usuń
  3. Cieszę się, że nie zawiesiłaś bloga.
    Zarąbisty rozdział. Z pomocą nowych przyjaciół, Tsuneni na pewno znajdzie sposób na przywrócenie magii. Już czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam oraz życzę weny i wiary w siebie i w to co robisz, bo to opowiadanie jest naprawdę świetne 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział przypadł do gustu :D
      S: A ja się dziwię, że ludzie czytają to... to coś.
      Ei ;-; Ja rozumiem, że lubisz mi dokuczać i w ogóle, ale trochę wsparcia i od ciebie również by my się przydało ;-;
      S: Za dużo ode mnie oczekujesz.
      ;-; Wiesz co Sasuke, ty to jak mój brat jesteś. Lubisz mi dokuczać, śmiać się ze mnie i w ogóle. No, mój brat nie ma sharingana, ale pod innymi względami jesteście tacy sami.
      S: *wzrusza ramionami* Wisi mi to *wychodzi*
      Dziękuję <3 Dziękuję również za komentarz i również pozdrawiam! :D

      Usuń
  4. " "Jestem w stanie przywrócić magię pojedynczym osobom" - wystarczyło tylko to zdanie" - wydaje mi sie, że tak powinno być poprawnie, ponieważ podkreślasz o jakie dokładnie zdanie ci chodzi.
    Ze stylistycznych:
    - brak akapitów
    - tekst nie jest wyjustowany
    - nie myślniki a pauzy lub półpauzy się stosuje. Word część sam poprawia, a resztę wystarczy "zamień"
    "- Masz numer telefonu do Levy? - Natsu pokiwał twierdząco głową. - W takim razie podaj mi go." - ostatnio o tym przeczytałam, że po myślniku powinna być czynność dotycząca osoby, która się wypowiada, czyli poprawnie fragment powinien wyglądać:
    "- Masz numer telefonu do Levy?
    Natsu pokiwał twierdząco głową.
    - W takim razie podaj mi go."
    "- Ale... - brunetka chciała coś powiedzieć, ale Erza przerwała jej." - poprawnie
    Dobra, a teraz o rozdziale. Popełniłaś błąd, który nienawidzę w Fairy Tail Ta cała gadka o przyjaźni, o ufaniu osobie, której nie powinno się w zasadzie ufać... Nie lubię tego i wybacz, ale przez to końcówka rozdziału u mnie straciła.
    Nie mniej sam pomysł i wykonanie bardzo dobre. Piszesz coraz lepiej i w zasadzie nie widzę u cb wielu błędów oprócz tych, które ci wymieniłam. Naprawdę jest dobrze i jestem ciekawa kolejnych rozdziałów!
    Weny, czasu i sprawnego kompa
    Rolaka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wskazanie błędów! :) Niedługo poprawię wszystko, gdyż zamierzam poprawić całą 1 sagę :)
      A co do akapitów to po prostu o nich zapomniałam. Teraz będę o nich pamiętać.
      Miło mi słyszeć, że piszę coraz lepiej :)
      Dziękuję za komentarz, wenę i czas! :)

      Usuń
  5. Oookeeej... Jako że to mój pierwszy kom tutaj to pozwól kochana iż ocenię ogólnie...
    Mai: Nie pozwól usuń to. Ten komentarz tylko zaśmieca twój blog. Polecam.
    JAPA KRASNALU!
    Mai: Leave my high be!
    Taka prawda. Jesteś niska.
    Mai: Ale to nie powód by mi to wiecznie wypominać!
    Kiedy ty mi wypominasz mój brak mózgu co chwila..
    Mai: Bo tak jest.
    No właśnie!... Never mind! Wracając do opka... Zaciekawiłaś mnie i to cholernie... Fabuła zapowiada się ciekawie... Jednak... Jakoś brakuje mi tej wisienki na torcie...
    Mai: Śliwka może być? Bo śliwkę to łatwo załatwić... Cas'a zawoła pierdolnę w oko i git. Mamy śliwkę...
    ...
    W takich momentach wiem czemu akurat ty jesteś ze mną uwięziona... Co to WISIENKI... Nie mam zielonego pojęcia co to może być... Jednak ogólnie mimo wszystko świetne opko... Strażnicy Magicznej Bramy... Ciekawe, ciekawe... Naprawdę ciekawe jak to wszystko się dalej potoczy...
    Mai: Ja wiem! Na stówę ktoś umrze!... *pod nosem* mam nadzieję... Za mało krwi... Za mało...
    Tamten chyba brat Tsuneni umerł...
    Mai: Pfff... Śmierć była do dupy...
    Hej! Pomysłowa!
    Mai: No dobra... Była pomysłowa...
    Mam pytanko... Czemu mam dziwne wrażenie że będzie Tsuneni x Laxus?
    Mai: BO TY WSZĘDZIE WIDZISZ PARINGI!
    ;-; Racja ;-;... No nie ważne... Ogólnie zacny rozdział...
    Mai: Zacny czyli najwyższa nota u Neko.
    I.. Co gadać? Czekam na nexta! Wy~
    Mai: Zapomniałaś o czymś...
    A tak! Arigatou Mai...
    EKHEM! EKHEM! Ja Neko Echia razem z tym tutaj skrzatem ogrodowym...
    Mai: Dont say this shitty nick name again. Dont ya dare...
    Stwierdzamy iż będziemy tutaj częściej zaglądać. Może zapomnimy koma walnąć ale my tutaj będziemy! Dont forget us!
    No i teraz mogę!
    Wysyłamy kontenery weny...
    Mai: I czekamy na nexta.




    Pozdro Neko Echia i Mai Musicrose.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Tsuneni x Laxus, to masz rację! :D
      Jeju, Mai zgadłaś ktoś umrze na końcu O_o Żebyś mi reszty opka nie zgadła ;-;
      Cieszę się, że cię zaciekawiłam! Tak mi się teraz serduszko raduje (jak zwykle, gdy widzę jakiś komentarz)
      Dziękuję za kontenery weny i również pozdrawiam!

      Usuń