piątek, 10 czerwca 2016

Rozdział 9 - Aresztowanie

   - Ach tak? - przegryzła wargę. Opuściła ramiona. Wyszeptała jakieś dwa niezrozumiałe słowa. Nagle jej jedno ramię zmieniło się w ostrze, które miało przynajmniej metr i pół długości. Uniosła zamienione ramię ku górze. Odebrała biżuterię nastolatkowi, po czym odskoczyła w tył na kilka metrów. - W takim razie pokonaj mnie, jeśli chcesz mi zabrać ten naszyjnik...!
Jellal otworzył lekko usta, ale po chwili je zamknął, zaciskając wargi w wąską linię. Zmarszczył brwi, po czym odezwał sie pół-głosem:
   - A więc zmuszasz mnie do użycia tego?
   Grace otworzyła szeroko oczy. Zacisnęła dłonie w pięści, po czym przyłożyła jedną z nich do ust, cofając prawą nogę do tyłu. Wystarczyły jej trzy sekundy, aby wybuchła szyderczym śmiechem.
   - To niemożliwe, żebyś tego użył! - palcami otarła maleńkie łezki z kącików oczów. -
Jeśli to zrobisz, już nigdy nie będziesz zdolny do używania magii, dopóki ktoś ci jej nie przywróci! A Riandzi - bo tak się nazywają - trafiają się raz na sto lat!
   Temu wszystkiemu przyglądała się trójka osób, która nadal była związana. Jellal, po odzyskaniu wspomnień nawet się nie pofatygował, by ich uwolnić. Gdyby to zrobił, to Natsu i Gray trochę by mu pomogli. Ale cóż, teraz nie było na to czasu.
   - On może władać nad magią?! - zaskoczyła się Lucy.
   - Może niektórzy są zdolni są do~ - Gray przerwał, gdy usłyszał mruknięcie, które najprawdopodobniej wydała z siebie Erza. Gwałtownie odwrócił głowę w stronę przyjaciółki z dzieciństwa, z małą ulgą, że żyje. - Erza! - Dziewczyna miała już lekko otwarte powieki. Wpatrywała się pustym wzrokiem w drewnianą podłogę, ale po sekundzie zerknęła na bruneta, przy tym samym zmniejszając źrenice do granic możliwości.
   - Gray...? - odezwała się słabym, delikatnie ochrypniętym głosem. Spojrzała następnie na Natsu, Lucy oraz Happiego, także wypowiadając ich imiona. - Co wy tu robicie...?!
   - A, wiesz zostaliśmy porwani przez tę cholerną babę! - Salamander zaczął spokojnie, ale skończył niemal wybuchając.
   Erza spojrzała przed siebie: Gdy ujrzała Jellala, który wypowiadał jakiś długi ciąg wyrazów, przy tym sprytnie unikając ataków Grace, otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
   - Dlaczego Jellal walczy przeciwko Grace...? O ile pamiętam, to przecież z nią współpracuje.
   - Teraz nie. - stwierdziła Lucy. - Gdy dotknął naszyjnika, przywróciło mu wspomnienia. Teraz chce użyć jakiejś mocy, przez którą już nie będzie potem mógł czarować...
   Erza mocno się zdziwiła. Przecież nikt na świecie nie może władać nad magią, a co dopiero pracownicy Tanga, którzy już za czasów istnienia czarów, nie mogli panować nad mocą. A przecież Jellal był członkiem tejże organizacji. Jednak tą informację zostawiła dla siebie.
   Jellal nagle przystanął, kiedy skończył już wypowiadać zaklęcie. Spuścił głowę.
   Grace, która była trzy metry przed nastolatkiem, rzuciła się na niego. Miała już go zranić, gdy niespodziewanie ekran sprzed oczu wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu się rozjaśnił, lecz po chwili wszyscy już widzieli normalnie.
   Kobieta leżała na ziemi sześć kroków dalej od przeciwnika. Oparła się o łokcie, układając się w pozycji pół-leżącej. Chrząknęła, przymykając powieki. Popatrzyła sie na Jellala, którego ciało pochłonął fioletowy ogień. Podniosła obydwie brwi, przy tym otwierając szeroko oczy. Nie sądziła, że on naprawdę zamierza tego użyć.
   Siedemnastolatek odezwał się typowym dla cyborga lub robota głosem:
   - Czas rozpocząć prawdziwą walkę.
▬▬▬
   Tymczasem, kiedy miał rozpocząć się pojedynek między Jellalem a Grace, w pokoju o zielonych ścianach. Pewien blondyn przypytywał Tsuneni Mumei, która nadal leżała w łóżku w pozycji pół-leżącej, trochę się garbiąc.
   Brunetka wpatrywała się w Laxusa beznamiętnym i nużącym wzrokiem. Była okropnie zirytowana. Nawet w organizacji Tanga nie zadawali jej tylu pytań! A ponieważ Tsuneni znudziło się słuchanie kupy mięśni, nastolatka jedynie przytakiwała lub mówiła "Tak, oczywiście", albo kręciła głową, mówiąc: "Nie, skąd". Na całe szczęście chłopak zadawał jej tylko takie pytania, na które można było odpowiedzieć słowem: "Tak" albo "Nie".
   Gdy siedemnastolatek zadał jej kolejne pytanie, a ona przytaknęła, otworzył szeroko oczy, po czym rzekł:
   - Naprawdę?
   - Co naprawdę? - prychnęła.
   - Jesteś homoseksualna?
   Mumei rozszerzyła powieki, zmniejszając źrenice do granic możliwości. Zacisnęła usta w wąską linię, robiąc typowego "poker-face". Czy on naprawdę zadał jej takie pytanie?! Pewnie chciał sprawdzić, czy ona aby napewno go słucha. Mrucząc pod nosem, że nie, opadła na łóżko, przykrywając całe ciało - włącznie z głową - kołdrą. Przymknęła powieki, marsząc brwi. Zacisnęła dłoń na pierzynie. Minęła sekunda. Potem dwie, następnie trzy, itd.. W końcu poczuła, że ktoś szarpnął za pierzynę.
   Laxus zdarł z niej kołdrę, a następnie rzucił gdzieś w kąt. Popatrzył się na skuloną, nie za bardzo opaloną postać. Jej brązowe, długie włosy były rozczochrane. Wpatrywała się w Dreyara swoimi dużymi, niebieskimi oczami, w których malował się gniew.
   - Czy ty jesteś normalny?! - wybuchnęła.
   - Chyba nie, skoro nie chce dać odpocząć naszemu gościowi. - usłyszeli głos, który najwyraźniej należał do jakiegoś starca. Laxus natychmiast skierował wzrok ku drzwiom, kiedy to Tsuneni szukała nawet sufitach, bo nie mogła go znaleźć. - Ekhem! Tutaj! - Mumei, dopiero wtedy kiedy spojrzała w stronę drzwi, zrozumiała, że jest bardzo niski. Zmieszała się.
   - Przepraszam... - usiadła na łydkach.
   - Nic się nie stało... Często mi się to zdarza. - zaśmiał się głupio, ale po chwili nieco spoważniał. - Jak ci na imię, dziecko?
   - Jestem Tsuneni Mumei... - mruknęła, po czym dodała głośniej: - A pan?
   - Nazywam się Makarov Dreyar. - oświadczył. - Jestem dyrektorem szkoły Fairy Tail.
   Podniosła obydwie brwi.
   Fairy Tail?, pomyślała, Ach, tak... To była kiedyś gildia... Właściwie, gdybym przywróciła im magię, to mogliby mi pomóc. Ale ja nie wiem, jak się używa tej magii... Czy to oznacza, że i tak jestem bezużyteczna...?
   Zacisnęła usta w wąską linię. Usiadła na krawędzi łóżka, po czym wstała. Skierowała się w stronę drzwi. Ominęła zdumionego dyrektora. Laxus gwałtownie się odwrócił.
   - Gdzie ty idziesz? - zapytał. - Do domu?
   Zatrzymała się. Dotknęła ręką czoła. Ona nie miała domu. Z jakiegoś powodu zaczęła sobie przypominać fragment z tamtego dnia...

"Z daleka patrzyła, jak jej dom chłonie ogień i zaczyna znikać. Poczuła, jak do jej oczu napływają gorące łzy. Tyle miłych wspomnień narodziło się w tej budowli, a teraz w jednej chwili znika? Upadła na kolana, chowając swoją zapłakaną twarz w maleńkich, bladych dłoniach. Jednak jej szloch przerwał dźwięk kroków. Spojrzała przed siebie: zza dymu zbliżała się sylwetka dorosłej osoby. Gdy już wyszła z chmury, brunetka aż wstała całkowicie wyprostowana. Otarła łzy z twarzy, po czym zmarszczyła brwi. Popatrzyła się na wolno poruszającego się jej brata z obrzydliowym uśmieszkiem na twarzy. W ręce trzymał miecz. Dwunastolatka wbiła swój wzrok w ziemię, czegoś szukając. Po jakimś czasie znalazła idealny przedmiot, który może jej się przydać. Był nim drobny sztylet, który należał do jej ojca. Był idealną bronią. Normalny człowiek wybrałby inną broń, ale ze względu, że to ostrze może się wydłużać, dziewczyna uznała, że ten przedmiot będzie najlepszy. Pokazała na niego dwa palce, mówiąc niezrozumiałe dwa słowa. Sztylet zaczął latać, a po chwili był w jej dłoni.
Zrobiła krok. Potem dwa. Następnie trochę przyśpieszyła. Tsuneni nawet nie zorientowała się, kiedy zaczęła biec. Po kilku sekundach wypowiedziała jakieś słowo w innym języku, dzięki czemu drobny sztylet zmienił się w długi miecz. Gdy była już dwa metry przed swoim bratem, znowu wyciągnęła dwa palce, kierując je na mężczyznę. Wypowiedziała dwa słowa, które brzmiały: "Ido Shimasen", przez co brat się zatrzymał. Podeszła do niego niepewnie z szeroko otwartymi oczami. Nie chciała go zabić. Jednak musiała, bo z pewnością coś chciał jej zrobić... Zacisnęła mocno powieki, by tylko na niego nie patrzeć. Szybko i piskliwie powiedziała "przepraszam", po czym wbiła mu miecz w brzuch. Z jej oczu spłynęła niewielka łza, jednak gdy wyciągnęła miecz z ciała mężczyzny i go rzuciła gdzieś, upadła na ziemię całkowicie się rozpłakując. Jej cała twarz była mokra od łez. Z jej gardła wydobył się krzyk pełen bólu i rozgoryczenia. Ścisnęła prawą dłoń w pięść, po czym uderzyła nią w ziemię. W tej chwili straciła całą wiarę w człowieka, którą w sobie miała...".

   Czując, jak do jej oczu napływają łzy, szybko otarła kroplę, która miała już spłynąć po policzku dziewczyny, po czym powiedziała szybko i cicho "do widzenia" i pobiegła w stronę drzwi wyjściowych, unikając pytania zadanego przez nowego znajomego...
▬▬▬
   Zielonowłosa kobieta otworzyła szeroko powieki, ale po chwili je zamknęła, by je znów otworzyć. Powoli wstała. Popatrzyła się na Jellala, a jej usta wygięły się w obrzydliwym uśmiechu. Nagle odezwała się najniższym głosem, jaki potrafiła z siebie wydobyć:
   - Ufufufu... Będzie zabawa. - wyciągnęła przed siebie prawe ramię i wypowiedziała dwa słowa:  - Kugi o Nukimasu.
   Jej palce u dłoni zmieniły się w maleńkie noże. Ruszyła na Jellala. Gdy była metr przed nim, zaatakowała nastolatka, jednak ogień, który pochłonął ciało chłopaka, zmienił się w dym, który po krótkiej chwili po prostu zniknął. Nagle pojawił się przy drzwiach, a następnie wrócił do swojej poprzedniej formy.
   Grace zaczęła się rozglądać, szukając wzrokiem przeciwnika. Gdy ujrzała go przed drzwiami, zmarszczyła brwi, a z jej gardła wydobyło się głośne warknięcie. Pobiegła w jego stronę, w między czasie mówiąc jakieś zaklęcie, które składało się z kilku słów, wcześniej odwołując ostrza. Podskoczyła, wyciągając prawe ramię przed siebie. Z jej wewnętrznej części prysnęła woda pod ciśnieniem. Jellal chciał jej jakoś uniknąć, jednakże spóźnił się. Woda uderzyła w niego. Poleciał na ścianę, która znajdowała się na drugim końcu pomieszczeniu. Wokół niego pojawiła się chmura pary wodnej. Po kilku sekundach zniknęła, więc można było zobaczyć całkowicie mokrego Jellala, opartego o ścianę. Po jego czole spływała stróżka krwi, która mieszała się z cieczą. Najwyraźnie mocno uderzył głową.
   Grace uśmiechnęła się złośliwie. Zaczęła iść w stronę ciężko oddychającego Jellala, w między czasie zmieniając jedną rękę w gigantyczny miecz. Gdy wreszcie do niego dotarła, ostrzem dotknęła jego podbródek, nieco go unosząc. Z gardła chłopaka wydobyło się warknięcie.
   - Jesteś nikim, Jellalu. - odezwała się w końcu. - Nie potrafisz dobrze używać tej magii jak twoi rodzice. Jesteś po prostu żałosny. To twój koniec.
   Puściła podbródek chłopaka. Podniosła miecz do góry, całkowicie gotowa zabić Fernadesa...
▬▬▬
   Szła ulicami Magnolii, przy tym kołysząc się i nucąc kołysankę, którą jej mama zawsze śpiewała, gdy ta szła spać. Piosenka uspokajała Tsuneni i pozwalała zapomnieć o wszystkich dotychczasowych problemach.
   Przymknęła powieki, nagle przypominając sobie uśmiechniętą twarz matki. Przepiękną kobietę o krótkich, czarnych włosach z niebieskimi jak diamenty oczami zastąpiła oczywiście ta sama osoba. Jednak jej czupryna była rozczochrana i w niektórych miejscach przybrała kolor szkarłatny. Czoło matki całkowicie zostało zafarbowane na czerwono. Łzy spływające po policzkach mieszały się z krwią. Mimo wszystko nie zniknął jej przepiękny uśmiech, którym obdarzała każdego.
   Mumei zatrzymała się, spuszczając głowę. Zacisnęła zęby. Zakryła twarz dłońmi. Po chwili jednak je opuściła, podnosząc głowę ze zmarszczonymi brwiami.
   Za dużo o tym myślisz, Mumei.
   Znowu zaczęła iść przed siebie, całkowicie nie interesując się tym, że przez przypadek prawie staranowała jakiegoś starszego pana.
   - Jak ty idziesz?! - zawołał, ale dziewczyna w ogóle go nie słuchała.
▬▬▬
   - Jesteś nikim, Jellalu. - odezwała się w końcu. - Nie potrafisz dobrze używać tej magii jak twoi rodzice. Jesteś po prostu żałosny. To twój koniec.
   Puściła podbródek chłopaka. Podniosła miecz do góry, całkowicie gotowa zabić Fernadesa.
   Chłopak jednak poturlał się po podłodze, unikając ataku przeciwniczki. Grace ponowiła atak, tym razem celując w głowę. Próba okazała się nie udana, ponieważ Jellal znów się poturlał. Chłopak popatrzył się kątem oka na miecz, który aż wbił się w podłoże. Przełknął ślinę, dziękując w duchu Bogu za to, że ta trzydziestolatka nie trafiła w jego czaszkę.
   Zielonowłosa zasyczała. Wyrwała ostrze z podłogi już za pierwszym razem i bez żadnych problemów. Podniosła do góry nogę, po czym opuściła ją na brzuch chłopaka, by ten nie mógł wykonać kolejnych uników.
   Nastolatek syknął z bólu. Jellal próbował się wyrwać, ale ona strasznie mocno przyciskała jego ciało do podłogi. Kobieta uśmiechnęła się, całkowicie zadowolona i pewna swojej wygranej. Uniosła ogromny nóż ku górze.
   Ze zmarszczonymi brwiami Salamander przyglądał się walce Jellala i Grace. Starał się być spokojnym przez ten cały czas, ale kiedy zrozumiał, że trzydziestolatka wygrywa, zaczął się szarpać i próbować rozerwać ten pieprzony materiał, który wiązał jego i Lucy ręce. Pierwsze próby uwolnienia się okazały się być nadaremne, ale po kilkunastu sekundach tak mocno odsuwał dłonie od siebie, że aż rozerwał tkaninę.
   Lucy odsunęła się od przyjaciela, czując, że nic nie zaciska jej nadgarstków. Popatrzyła się na Natsu z szeroko otwartymi oczami.
   - Czy tobie naprawdę udało się to rozerwać?! - zdziwiła się. Jednak Natsu jej w ogóle jej nie słuchał. Gwałtownie wstał, po czym kątem oka spojrzał na dziewczynę.
   - Masz przy sobie komórkę? - zapytał. - Jeśli tak, to zadzwoń na policję. A, i jeszcze ich rozwiąż.
   Blondynka przytaknęła, podchodząc bliżej Graya, który również próbował rozerwać tę cholerną tkaninę. Lucy przerwała mu czynność, kładąc dłoń na ręce bruneta. Cicho powiedziała, że rozwiąże go.
   Salamander zaczął biec w stronę Jellala i Grace. Miecz był już przy klatce piersiowej chłopaka, gdy Natsu skoczył na nią, spadając razem z nią na ziemię. Stał nad nią na czworaka, przytrzymując jej ręce swoimi dłońmi.
   Grace spróbowała go zaatakować ostrzem, ale nagle miecz zaczął błyszczeć, a po chwili wrócił do swojej poprzedniej formy.
   Trzydziestolatka chciała kopnąć go kolanem w krocze, ale jej się to nie udało ze względu na to, że usiadł na jej brzuchu.
   Natsu nagle wykrzyknął:
   - Lucy, dzwoń na policję!
▬▬▬
   Wszyscy stali przed budynkiem. Jakieś pięć minut wcześniej przyjechała policja, a jakieś dziesięć minut wcześniej: pogotwie.
    Nagle z budynku wyszedł Jellal prowadzony przez policjantów z kajdankami na rękach. Nawet nie stawiał oporu przed aresztowaniem. Dobrze wiedział, co zrobił. Gdy był już przy radiowozie, jeden z posterunkowych otworzył drzwi samochodu, a drugi położył mu dłoń na karku, zmuszając go do schylenia głowy. Miał już wejść do auta, ale nagle usłyszał znajomy mu głos:
    - Mogę z nim porozmawiać? Pięć minut, proszę... - Nastolatek zorientował się, że ten głos należy do Erzy. Przekręcił głowę, by na nią spojrzeć. Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, gdy usłyszał taką odpowiedź:
    - Pięć minut, nie dłużej. - oznajmił policjant. Puścił jego kark. Gdy Jellal się odsunął od radiowozu, posterunkowy zamknął drzwi i odszedł od samochodu. Tylko drugi policjant stanął obok chłopaka, w razie, gdyby chciał uciec.
    Erza chciała już coś powiedzieć, ale dopiero gdy otworzyła usta zauważyła, że posterunkowy nadal tu stoi.
    - Musi pan tu stać...? - spytała.
    - Muszę. - mruknął. - Szybko! Czas wam leci! - syknął.
    Na twarzy dziewczyny pojawił się chwilowy grymas na twarzy. Po paru sekundach pokręciła parę razy głową, po czym spojrzała w oczy Jellala.
    - Odpowiedz na moje pytania. - powiedziała, ale nie poczekała nawet na odpowiedź chłopaka. - Dlaczego pracowałeś w Tanga? Jak to możliwe, że nadal możesz używać magii?
Nastolatek uśmiechnął się blado.
    - Po pierwsze: Nie pracowałem w organizacji Tanga, tylko pomagałem jej członkom. Miałem na początku zostać jej pracownikiem, ale kiedy dowiedziałem się, że wtedy nie będę mógł używać magii, zaproponowałem taki układ. Na początku szef Tanga nie był przekonany, ale ostatecznie się zgodził, gdy powiedziałem, że jeśli nie podoba mu się propozycja, to w ogóle nie pomogę mu. Uznał, że jest we mnie za duży potencjał, więc... Tak wyszło... - podrapał się po głowie, przymykając powieki. Westchnął. - Czemu byłem zdolny do władania nad magią? Ponieważ jestem Strażnikiem Magicznej Bramy.
   - Strażnikiem Magicznej Bramy? - powtórzyła, nie rozumiejąc, o co chodzi.
   - Tak. Na tę chwilę tylko oni mogą panować nad mocą... - Kątem oka spojrzał na dwójkę dobrze zbudowanych policjantów, którzy spokojnie prowadzili Grace, która szarpała się, próbując się wyrwać. Cały czas krzyczała wniebogłosy, wyzywając wszystkich wokół i przeklinając. Jeden z posterunkowych otworzył drzwi od radiowozu, po czym siłą wepchnął kobietę do samochodu, przez co Grace upadła brzuchem na siedzenie. Trzasnął drzwiami. Po kilku sekundach trzydziestolatka pojawiła się przy oknie i zaczęła uderzać w nią pięściami i wrzeszczeć, jakby ktoś ją rozcinał na kawałki. - Strażnicy Gariody zawsze otrzymują informacje, gdzie znajduje się Magiczna Brama, jaka jest jej moc itd.. Ja jednak nie otrzymałem żadnych informacji na temat Magicznej Bramy, oprócz tego, jaka jest jej moc... Dlaczego? Ponieważ~
   - Fernades. - przerwał mu policjant, kładąc mu rękę na ramieniu. - Czas ci się skończył. - oznajmił, otwierając drzwi radiowozu. Pociągnął nastolatka, przez co Jellal niemal się nie przewrócił. Wepchnął go do samochodu w podobny sposób, jak Grace. Zamknął drzwi.
   Miał już wejść do auta, ale Erza zatrzymała go, łapiąc go za rękę.
   - Nie możemy jeszcze dwie minuty porozmawiać? - spytała z małą nadzieją, wykrzywiając brwi.
   Mężczyzna obdarzył ją pozbawionym uczuć spojrzeniem.
   - Nie. - powiedział po dłuższym czasie, odpychając delikatnie dziewczynę od samochodu, by po chwili wejść do radiowozu. Scarlet odsunęła na pewną odległość, wpatrując się, jak auto odjeżdża od niej, a następnie znika z zasięgu jej wzroku.
▬▬▬

▬•▬dziesięć▬minut▬później▬•▬
▬•▬inne▬miejsce▬•▬

   Całkowicie wyprostowana brunetka siedziała na drewnianej ławce przed jakąś szkołą. Patrzyła prosto przed siebie, wpatrując się, jak wszyscy ją mijają. Miała lekko otwarte usta i ledwo otwarte powieki. Blade dłonie miała położone na kolanach.
   Dziewczyna westchnęła, gdy jej brzuch zaburczał. Mogła jeszcze zostać chwilę u Dreyarów, to by dostała jakieś jedzenie. W końcu już od bardzo dawna nic nie jadła.
   Przymknęła na chwilę oczy, zapominając o całym świecie. Jednak natychmiast je otwarła, kiedy usłyszała krzyk, który najpewniej należał do jakiejś kobiety. Ujrzała przed sobą dziecko wyglądające na pięć lat, które stało na środku jezdni. Dziesięć metrów przed nim pędziła ciężarówka, która, chciała się zatrzymać, ale jechała z zbyt dużą prędkością. Na chodniku po drugiej stronie drogi stała kobieta, która by natychmiast się rzuciła w stronę tego dzieciaka, gdyby nie mężczyźni, którzy trzymali ją. Wyrywała się, szarpała, krzyczała bezsilnie, żeby ją puścili. Oni jednakże nie chcieli, ponieważ wiedzieli, że i jej może się coś stać.
   Tsuneni otworzyła szeroko oczy, zmniejszając źrenice do granic możliwości. Nie tracąc nawet chwili na pomyślenie nad tym, co ma zrobić, gwałtownie wstała, po czym zaczęła jak najszybciej biec w stronę dziecka. Po kilku sekundach znalazła się na drodze obok dziecka. Przykucnęła obok niego, obejmując go ramieniem, po czym wyciągnęła przed siebie rękę, pokazując dwa palce w stronę ciężarówki.
  - Ido Shimasen. - szepnęła, gdy pojazd był tylko metr przed nią. Nagle ciężarówka się zatrzymała. Na jej twarzy mimowolnie pojawił się blady uśmiech. Wstała z asfaltu, spoglądając kątem oka na zdezorientowanego pięciolatka. Poklepała go po drobnych plecach. - Idź do swojej mamy. - skinieniem głowy wskazała na klęczącą kobietę na chodniku. Z jej oczu spływał wodospad łez. - Przestraszyłeś ją bardzo.
   Chłopiec z delikatnie otwartą buzią kiwnął, po czym pobiegł do swojej rodzicielki, by ją następnie przytulić. Trzęsącą ręką dotknęła głowy dziecka, przyciskając ją do swojego ramienia. Zaczęła go głaskać po plecach, jak i po głowie.
   Mumei z niewielkim uśmiechem na twarzy, odwróciła głowę. Ujrzała przed sobą piątkę osób, która składała się z bruneta o czarnych oczach, blondynki o brązowych tęczówkach oczu, chłopaka z różową, sterczącą czupryną na głowie, szkarłatnowłosej dziewczyny z licznymi bandażami na ciele i niebieskowłosego chłopca. Patrzyli się na nią w osłupieniu i szeroko otwartymi oczami, jakby zobaczyli ducha czy co. Tsuneni zrobiła grymas. Zeszła z jezdni, podchodząc do nich.
   - Co? - spytała szorstkim głosem. Włożyła dłonie do kieszeni spodni.
   - Jak to możliwe, że możesz używać magii?! - wypaliła Erza. - Przecież nikt nie może tego robić oprócz Strażników Magicznej Bramy!
   Tsuneni Mumei zacisnęła usta w wąską linię.
   - Skąd o niej wiesz? - spytała cicho.
   - Powiedział mi przyjaciel, który jest Strażnikiem Gariody. - mruknęła Erza, nie patrząc w oczy dziewczynie.
   - Rozumiem. - przyłożyła palce do ust.
   - Potrafisz używać magii? - spytał Natsu.
   - A nie widać?! - wskazała palcem w stronę ciężarówki, która jeszcze nie mogła jeździć.
   - Skoro tak, to może wiesz, jak przywrócić magię? - powiedział.
   Lucy podniosła jedną brew, gwałtownie odwracając się do przyjaciela.
   - Skąd taki pomysł, Natsu?! - prychnęła. - To, że może używać magii nie znaczy, że~
   Brunetka podniosła jeden kącik ust doc góry, po czym przerwała blondynce, mówiąc:
   - A chcesz poznać jeden z dwóch sposobów, jak przywrócić magię? - zapytała poważnym tonem. Wszystkie pary oczu zwróciły się ku Tsuneni. Ich wyraz twarzy wyrażał zaskoczenie. - Mogę wam go wyjawić... 
 
 
__________________________
Hello,
It's me.
S: Weź się zamknij, nie umiesz śpiewać, zrozum to wreszcie...
Ej, to było niemiłe.
S: Wiem.
Ej, a tak poza tym to dawno cię tu nie było. Pewnie już sobie zrobiłeś wakacje...
S: WAKACJE?! Czy ty nie pamiętasz, jak to mnie wysłałaś na sawannę, żeby mnie zjadły lwy?!
E tam... Równie dobrze ty mogłeś ich zabić i zrobić sobie z nich pożywienie...
S: No i zabiłem.
No to w czym problem?
S: ... Za mało miłości...
No to idź do swojej Sakury i poproś ją, żeby zrobiła ci l... lukrowane ciastko...?
S: ... *przymruża oczy* Nie sądzę, że chciałaś to powiedzieć...
Zamknij się i wynoś się stąd wreszcie! *wyrzuca go za drzwi*
A więc. Jak wiecie, rozdział jest opóźniony o jakieś 14 dni (za co oczywiście bardzo przepraszam). Ale po prostu usunął mi się wcześniejsza wersja tego rozdziału. Ale muszę przyznać, że wyszedł tym razem ten rozdział wyszedł mi lepiej :D. Co prawda końcówka to prawie same dialogi, ale już nie chciałam się z tym męczyć x.x



Tak w ogóle, to mam ochotę dzisiaj wszystkich przytulić :D Nie wiem czemu to piszę, i do czego wam się przyda ta informacja, ale ok :D


Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i zapraszam do komentowania! ^^ 

8 komentarzy:

  1. Jessstem ! Dzisiaj wiele razy zaglądałam czy jest nowy rozdział * serio* ja zawsze mam nadzieję i widać miałam mimo to nosa xD Co do rozdziału Jellal jest najbardziej smutną postacią zawsze go w coś wpieprzą * taki ludek smutek* mam nadzieję, że chociaż u Ciebie go wreszcie wypuszczą z pierdla :P Sama końcówka rozdziału mnie zaintrygowała czyżby Fairy Tail mogło odzyskać magie?!

    A właśnie bo nie wiem czy wiesz ale http://fairy-tail-fan-fick.blogspot.com/
    pojawił się ostatni rozdział z 3 sagi ^^!

    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział już z chorą niecierpliwością xD * o ile się tak da*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś :D
      A to dlatego wbiło mi dzisiaj tak dużo wyświetleń XD
      Còż, trzeba przyznać, że Jellal to bardzo smutna postać w serii :P Zobaczy się, może uwolnię go, jak znajdę odpowiedni moment :P
      Cieszę się, że cię zaintrygowałam! :D
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ja pier... Stało się, usunęło mi komentarz :(
    W każdym razie: rozdział cudny <3
    Nie rozumiem jednej rzeczy: Tego policjanta nie zdziwiło to o czym gadali, nie słuchał ich czy uznał za totalnych świrów?
    Kilka literówek:
    ,,Temu wszystkiemu przyglądała się trójka osób, która nadal była związana." ~ Happy się nie liczy czy jest nieprzytomny?
    ,,Pewien blondyn przypytywał Tsuneni Mumei, która nadal leżała w łóżku w pozycji pół-leżącej, trochę się garbiąc." ~ przepytywał
    ,,Brunetka wpatrywała się w Laxusa beznamiętnym i nużącym wzrokiem." ~ jej wzrok nużył innych czy był znużony?
    ,,Laxus natychmiast skierował wzrok ku drzwiom, kiedy to Tsuneni szukała nawet sufitach, bo nie mogła go znaleźć." ~ raczej na suficie
    ,,Jednak Natsu jej w ogóle jej nie słuchał." ~ bez jednego ,,jej"
    ,,Na twarzy dziewczyny pojawił się chwilowy grymas na twarzy." ~ bez drugiego składu,,na twarzy"
    ,,Po kilku sekundach trzydziestolatka pojawiła się przy oknie i zaczęła uderzać w nią pięściami i wrzeszczeć, jakby ktoś ją rozcinał na kawałki." ~ przy szybie / uderzać w nie
    ,,Scarlet odsunęła na pewną odległość, wpatrując się, jak auto odjeżdża od niej, a następnie znika z zasięgu jej wzroku." ~ odsunęła się
    ,,Brunetka podniosła jeden kącik ust doc góry, po czym przerwała blondynce, mówiąc:" ~ do góry
    Ubòstawiam ludzi robiących literówki <3 Mogę przy nich realizować moją dziwaczną pasję (czuj się uwielbiana ^.^)
    I wiem do czego przyda mi się twoja informacja! *wirtualny przytulas!* (mam nadzieję, że się liczy XD)
    No to by było na tyle (nie umiem się rozpisywać, co można zobaczyć), więc ślę weny i pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, co do tego policjanta... Mam pewne plany ;)
      Ouh... Tyle literówek... Cóż, ja w ogóle go nie poprawiałam, więc ;-;
      Awww~ Dziękuję! XD Jestem uwielbiana xd
      A więc dziękuję za komentarz i przytulas i pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Ohayou! Jestem tu nowa. Bardzo podoba i się to opowiadanie. Świetny pomysł na fabułę. Jestem ciekawa, kiedy uda im się odzyskać magię. Z ciekawością czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohayo~! :D
      Aż sama mordka mi się cieszy, że spodobał Ci się ten ff! :)
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Hejunia!
    Wybacz, że tak długo mnie nie było, ale juz wracam i nadrabiam zaległości!
    Rozdział świetny i czekam na następny!
    Mam nadzieję, że się nie gniewasz i wpadniesz za jakiś czas na mojego bloga.
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! :D
      Nie przepraszaj, każdy czyta, kiedy ma czas i mu się chce :D
      Cieszę się, że rozdział przypadł do gustu :)
      Nie gniewam się i obiecam, że niedługo wstąpię na twoje opko :D
      Dziękuję za komentarz! :D

      Usuń