- Jak. to. możliwe? - nie dowierzała. - Musiałby być Strażnikiem Magicznej Bramy, żeby móc czarować... - wyszeptała. Przyłożyła zimne palce do ust.
- Bo jest... - mruknął. Dziewczyna otworzyła szeroko powieki. Bardziej ścisnęła sztylet.
- Huh? - Tylko tyle potrafiła z siebie wydusić. Dlaczego ją to tak zdziwiło? Otóż, Strażnicy Magicznej Bramy przyrzekali, że nigdy nie przestaną chronić Gariody (bo tak nazywała się Brama), i że nie będą dążyć do zniknięcia Magii z świata. Innym powodem zdziwienia było to, że wszyscy Strażnicy wiedzą, gdzie się znajduje Garioda, a on im rozkazał wydusić z niej informacje o tym, gdzie ona jest. - Dlaczego więc kazał wam zdobyć informacje o Gar~
- Jako dwudziestolatek stracił pamięć. Jedynie zapamiętał, jak się nazywa i że jest Strażnikiem. - wyjaśnił, wiedząc, o co chce zapytać. Wykrzywiła usta w grymasie. Mimo wszystko te informacje jej nie wystarczały.
- Rozumiem. Więc chce zniszczyć Magiczną Bramę. A jak wiadomo, jeśli ona zostanie zniszczona, nie będzie już żadnego sposobu na przywrócenie magii. - podzieliła się z nimi tą wiadomością. Oczywiście, nie zrobiła ona na nich żadnego wrażenia, ponieważ oni wiedzieli o tym już od początku. - Mimo wszystko informacja o stracie pamięci Arento nie jest mi do niczego potrzebna. - oznajmiła. Przybliżała sztylet do jego podbródka, po czym bronią uniosła jego głowę. - Powiedz mi, jak przywrócić magię. - rozkazała. Dwójka już miał coś powiedzieć, ale stojąca nad nim dziewczyna go wyprzedziła. - Co z tego, że umrzesz, kiedy mi powiesz? Jeśli mi nie powiesz, zabiję cię. - To, co powiedziała, było kłamstwem. Nie zamierzała plamić swoich rąk krwią. Raz już zabiła człowieka. Po tym nie mogła się pozbierać, bo on cały czas odwiedzał ją we śnie. Zawsze, gdy go spotykała w snach, miał na sobie ten niewinny uśmiech, który nosił na twarzy, podczas kiedy go mordowała. Miała wtedy jedynie dwanaście lat.
- Są dwa sposoby. - odezwał się w końcu. - Jednym z nich jest zniszczenie pewnej kuli, która jest umieszczona w tym budynku.~ - zaczął ciężko oddychać i miotać się. Przewrócił siebie i swojego współpracownika. Co jakiś czas uderzał głową w ścianę. Po jakimś czasie spadł mu hełm z głowy. Był przystojnym, rozczochranym brunetem o zielonych tęczówkach oczu. Jego czoło było aż szkarłatne od krwi. Włosy również zostały w niektórych miejscach zafarbowane na czerwono.
Dziewczyna stojąca nad nimi patrzyła na to z szeroko otwartymi oczami. Nie sądziła, że może w tak okrutny sposób umrzeć.
- ... jednakże strzeże jej niesamowicie silny człowiek... Nawet ty... nie możesz go pokonać. - wydyszał, bliski omdlenia. Zasyczał z bólu. - Drugi...~
- Nic już nie mów! - wykrzyknęła szatynka, ku jej głębokiemu zaskoczeniu. - Umrzesz!
- Nie... - uśmiechnął się blado. - I tak już... jestem skazany na śmierć... Drugi sposób... - zacisnął mocno powieki, - Jest na świecie pewna dziewczyna, która... potrafi... niektórym ludziom... przywrócić magię... - jęknął. Nagle poczuł niesamowity ból w klatce piersiowej. Czuł się tak, jakby jego serce było zamieniane w kamień. Wrzasnął. Otworzył jedną powiekę. Dziewczyna zakryła usta dłonią, kiedy zauważyła, że jego oko stało się kamienne. Przełknęła ślinę. - Tą osobą... jesteś... - uśmiechnął się smutno, kiedy zaczął czuć, że jego ciało staje się coraz bardziej nieruchome i sztywne, a jego ubrania są cięższe. Źrenice "Obiektu", jak to ludzie w organizacji Tanga zwykli ją nazywać, zmniejszyły się do granic możliwości. Jej rozluźniła ściskane dłonie tak, że sztylet upadł na ziemię. - ty... - wyszeptał ostatnie słowo, zanim jego ciało stało się całkowicie kamienne.
Niebieskooka upadła na kolana przed kamiennym posągiem Dwójki. Nawet na chwilę nie spuściła wzroku z uśmiechniętej twarzy mężczyzny, który nagle kogoś jej przypomniał. Te czarne, wiecznie poczochrane włosy, oczy o kolorze świeżej trawy, kształt czaszki... Nie, nie. To niemożliwe. On powinien dawno umrzeć. Przecież go zabiła.
To nie może być mój brat.
Szkarłatnowłosej zaczęła wracać świadomość. Powoli otworzyła powieki, ale nic nie zobaczyła. Po chwili zorientowała się, że ma coś założone na oczy. Chciała poruszyć rękoma, lecz zostały one związane jakimś materiałem. Kiedy zrozumiała, że leży na zimnym podłożu, spróbowała się podnieść i ustawić w pozycji siedzącej, co jej się udało. Pokręciła parę razy głową, kiedy usłyszała kroki. Poczuła, że ktoś przykucnął obok niej. Ten "ktoś" dwoma palcami chwycił jej podbródek i go podniósł. Erza otworzyła lekko usta, chcąc coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęła. Postanowiła przez jakiś czas milczeć.
Puścił jej podbródek. Scarlet chciała się cofnąć, ale plecami napotkała ścianę. Mężczyzna dotknął materiału, który zasłaniał oczy dziewczyny, po czym pociągnął go i wyrzucił za siebie, pozwalając Erzie ujrzeć jego twarz.
Pomrugała parę razy, aby obraz stał się wyraźniejszy. Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, kiedy ujrzała tak bardzo jej znajomą niebieską czuprynę, brązowe oczy, czerwony symbol na jednym z oczów...
Jellal, pomyślała. Jedynie zmarszczyła brwi, czekając aż jej wszystko wytłumaczy.
- Erza Scarlet. - wypowiedział jej imię z złośliwym uśmiechem na ustach.
- Czego ode mnie chcesz? - odezwała się po raz pierwszy opanowanym głosem, jednak w środku była roztrzęsiona. Jellal był jej przyjacielem, a on tego z pewnością nie pamiętał i na dodatek porwał ją.
- Czego chcę? - prychnął. - Ty dobrze wiesz, czego chcę...
- Nie wiem o co ci chodzi... - powiedziała zgodnie z prawdą.
- Nie wiesz? W takim razie cię oświecę. - Szkarłatnowłosa zauważyła, że Jellal trzyma coś za plecami. Trochę wysunęła głowę, aby móc zobaczyć, co to jest, ale niebieskowłosy dobrze chował "to coś".
Nastolatka usłyszała otwierane drzwi. Zaciekawiona dziewczyna spojrzała na zielonowłosą kobietę z mocnym błyszczykiem na ustach. Ubrana była w jesienny, czarny, rozpięty płaszcz, pod którym miała założony żółty sweter. Na nogach miała długie, luźne i niebieskie dżinsy, a na stopach: kremowe botki. W prawej ręce trzymała brązowy parasol.
Kobieta zmarszczyła brwi, kiedy popatrzyła się na Erzę i Jellala.
- Jellal, nie cackaj się z nią tylko zmuś ją do gadania. - warknęła w jego stronę. - Jesteś zbyt łagodny, a pracownik organizacji Tanga nie powinien taki być. - Erza otworzyła szeroko oczy, gdy usłyszała nazwę organizacji, która zamordowała wszystkich członków Fairy Tail i pozbawiła większości magów możności używania magii. Popatrzyła się na odwróconego chłopaka do kobiety stojącej w progach budynku. Wykrzywiła usta w grymasie. Nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciel jest członkiem organizacji Tanga.
Jellal znowu zaczął wpatrywać się w Erzę.
- Gadaj: gdzie jest naszyjnik, dzięki któremu można przywrócić wspomnienia odrodzonym magom. - powiedział groźnym tonem. Przesłuchiwana przypomniała sobie biżuterię, która należała do Lucy. Czyżby chodziło mu o to? Zacisnęła usta w wąską linię.
- Nie wiem... - skłamała. Nie zamierzała mu tego zdradzać. Z pewnością mieli złe zamiary.
Natychmiast została mocno uderzona w brzuch przez Jellala. Z jej ust wydobyło się ciche jęknięcie. Zacisnęła mocno powieki, opierając się o chłodną ścianę. Otworzyła jedno oko, spoglądając na chłopaka, który jej nie pamiętał.
- Jeśli chcesz przeżyć, to nie kłam. - zasyczał.
Puścił jej podbródek. Scarlet chciała się cofnąć, ale plecami napotkała ścianę. Mężczyzna dotknął materiału, który zasłaniał oczy dziewczyny, po czym pociągnął go i wyrzucił za siebie, pozwalając Erzie ujrzeć jego twarz.
Pomrugała parę razy, aby obraz stał się wyraźniejszy. Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, kiedy ujrzała tak bardzo jej znajomą niebieską czuprynę, brązowe oczy, czerwony symbol na jednym z oczów...
Jellal, pomyślała. Jedynie zmarszczyła brwi, czekając aż jej wszystko wytłumaczy.
- Erza Scarlet. - wypowiedział jej imię z złośliwym uśmiechem na ustach.
- Czego ode mnie chcesz? - odezwała się po raz pierwszy opanowanym głosem, jednak w środku była roztrzęsiona. Jellal był jej przyjacielem, a on tego z pewnością nie pamiętał i na dodatek porwał ją.
- Czego chcę? - prychnął. - Ty dobrze wiesz, czego chcę...
- Nie wiem o co ci chodzi... - powiedziała zgodnie z prawdą.
- Nie wiesz? W takim razie cię oświecę. - Szkarłatnowłosa zauważyła, że Jellal trzyma coś za plecami. Trochę wysunęła głowę, aby móc zobaczyć, co to jest, ale niebieskowłosy dobrze chował "to coś".
Nastolatka usłyszała otwierane drzwi. Zaciekawiona dziewczyna spojrzała na zielonowłosą kobietę z mocnym błyszczykiem na ustach. Ubrana była w jesienny, czarny, rozpięty płaszcz, pod którym miała założony żółty sweter. Na nogach miała długie, luźne i niebieskie dżinsy, a na stopach: kremowe botki. W prawej ręce trzymała brązowy parasol.
Kobieta zmarszczyła brwi, kiedy popatrzyła się na Erzę i Jellala.
- Jellal, nie cackaj się z nią tylko zmuś ją do gadania. - warknęła w jego stronę. - Jesteś zbyt łagodny, a pracownik organizacji Tanga nie powinien taki być. - Erza otworzyła szeroko oczy, gdy usłyszała nazwę organizacji, która zamordowała wszystkich członków Fairy Tail i pozbawiła większości magów możności używania magii. Popatrzyła się na odwróconego chłopaka do kobiety stojącej w progach budynku. Wykrzywiła usta w grymasie. Nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciel jest członkiem organizacji Tanga.
Jellal znowu zaczął wpatrywać się w Erzę.
- Gadaj: gdzie jest naszyjnik, dzięki któremu można przywrócić wspomnienia odrodzonym magom. - powiedział groźnym tonem. Przesłuchiwana przypomniała sobie biżuterię, która należała do Lucy. Czyżby chodziło mu o to? Zacisnęła usta w wąską linię.
- Nie wiem... - skłamała. Nie zamierzała mu tego zdradzać. Z pewnością mieli złe zamiary.
Natychmiast została mocno uderzona w brzuch przez Jellala. Z jej ust wydobyło się ciche jęknięcie. Zacisnęła mocno powieki, opierając się o chłodną ścianę. Otworzyła jedno oko, spoglądając na chłopaka, który jej nie pamiętał.
- Jeśli chcesz przeżyć, to nie kłam. - zasyczał.
Natsu wraz z Happym stali przed domem Szkarłatnowłosej. Był on drewniany i nieduży. Obok budynku znajdował się ogród z licznymi rodzajami roślin.
Gdy byli już przy drzwiach mieszkania, Happy nacisnął przycisk osadzony na ścianie. Rozległ się dźwięk dzwonka. Po jakimś czasie drzwi zaczęły się otwierać. W ich progach ujrzeli szkarłatnowłosą kobietę w średnim w wieku. Tęczówki oczów były brązowe. Jej strój składał się z szarej bluzy i różowym dżinsów. Stopy miała bose. Z jedną ręką w kieszeni patrzyła się na wyższego od niej o głowę różowowłosego nastolatka z łagodnością i zaciekawieniem w oczach.
- Dzień dobry. - powiedzieli równo Natsu i Happy. Natsu podał białą torebkę należącą do Erzy matce przyjaciółki. Kobieta chwyciła przedmiot i popatrzyła się to na Natsu, to na Happiego. - Erza zapomniała wziąć ze sobą.
- Dzień dobry, chłopcy... - przywitała się cicho. - To Erzy nie ma z wami? - szepnęła, na co chłopaki zamrugali parę razy oczami.
- Erza jeszcze nie wróciła? - zdumiał się mocno Happy. - Powiedziała, że idzie do domu! - powiedział, po czym spojrzał na równie zdziwionego towarzysza.
- Miała wrócić, godzinę temu... Martwię się, że coś jej się stało... - wbiła wzrok w ziemię. Natsu zacisnął mocno zęby, po czym oznajmił:
- Poszukamy jej.
Gdy byli już przy drzwiach mieszkania, Happy nacisnął przycisk osadzony na ścianie. Rozległ się dźwięk dzwonka. Po jakimś czasie drzwi zaczęły się otwierać. W ich progach ujrzeli szkarłatnowłosą kobietę w średnim w wieku. Tęczówki oczów były brązowe. Jej strój składał się z szarej bluzy i różowym dżinsów. Stopy miała bose. Z jedną ręką w kieszeni patrzyła się na wyższego od niej o głowę różowowłosego nastolatka z łagodnością i zaciekawieniem w oczach.
- Dzień dobry. - powiedzieli równo Natsu i Happy. Natsu podał białą torebkę należącą do Erzy matce przyjaciółki. Kobieta chwyciła przedmiot i popatrzyła się to na Natsu, to na Happiego. - Erza zapomniała wziąć ze sobą.
- Dzień dobry, chłopcy... - przywitała się cicho. - To Erzy nie ma z wami? - szepnęła, na co chłopaki zamrugali parę razy oczami.
- Erza jeszcze nie wróciła? - zdumiał się mocno Happy. - Powiedziała, że idzie do domu! - powiedział, po czym spojrzał na równie zdziwionego towarzysza.
- Miała wrócić, godzinę temu... Martwię się, że coś jej się stało... - wbiła wzrok w ziemię. Natsu zacisnął mocno zęby, po czym oznajmił:
- Poszukamy jej.
Rozdział mi się nie podoba :/ Nie jestem z niego zadowolona.
S: Przestań narzekać, bo mi uszy więdną od tego twojego gadania...
CICHO!
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał ^^ Do następnego i bai bai! ^^
S: Przestań narzekać, bo mi uszy więdną od tego twojego gadania...
CICHO!
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał ^^ Do następnego i bai bai! ^^
Podobał, podobał ^.^
OdpowiedzUsuńMiałam taką nadzieję, że dzisiaj dodasz, no i proszę :3
Mam nadzieję, że Jellal mimo wszystko znajdzie naszyjnik. Wtedy przypomniałby sobie Erzę c:
No nic ślę wenę i pozdrawiam ;3
Cieszę się, że rozdział się podobał :D
UsuńTak, wtedy by sobie przypomniał Erzę c: Tylko pewnie będzie znowu miał wyrzuty sumienia, że uderzył Erzę ^^"
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam! ^^
Jak będzie miał wyrzuty to dla mnie tym lepiej (o ile będzie ją błagał o przebaczenie na kolanach XD). Erza byłaby szczęśliwsza...
UsuńNie wiem czemu ale najbardziej żal mi Jellala pierw w FT za tą wieże xD A teraz to ma chłopak szczęście nie ma co..:P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział :) / coś się wczoraj nie wkleiło nie wiem o co chodzi
OdpowiedzUsuńhttp://fairy-tail-fan-fick.blogspot.com/
Pozdrawiam,
PS. Jak coś mogę tu nie wypisywać jak często przeglądasz katalogi :P
Właśnie wolałabym, żebyś mi tu nie wypisywała, bo właściwie obserwuję twojego bloga, więc kiedy dodajesz rozdział, to dostaję powiadomienie ^^"
UsuńPrzybyłam!
OdpowiedzUsuńWybacz, że trochę późno komentuje, ale zawiadamiam, że czytałam ten rozdział we wtorek. Niestety jak na złość zapomniałam skomentować.XD
A więc rozdział ciekawy. Mam nadzieję, że Jellal znajdzie ten naszyjnik...
Weny i do następnego!
Cieszę się, że w końcu przybyłaś! :3
UsuńSpokojnie, możesz komentować, kiedy masz ochotę ^^ Wybaczam ^^"
Cieszę się również, że rozdział jest dla ciebie ciekawy :3
Dziękuję za wenę i pozdrawiam! ^^