niedziela, 15 maja 2016

Rozdział 8 - Pamięć

  Zaczęła jej wracać przytomność. Uniosła powieki, a jej oczom ukazała się zielona ściana. Po chwili zorientowała się, że leży na łóżku i jest przykryta niebieską kołdrą. Ułożyła się w pozycji pół-leżącej, po czym rozglądnęła się po pomieszczeniu: W tej chwili znajdowała się w niewielkim pokoju o zielonych ścianach. Przy jednej ścianie stało biurko, na którym leżały nieuporządkowane książki, a koło niego duża szafa. Na środku pomieszczenia był biały dywan, a na nim: niski, drewniany stolik, naprzeciwko którego stało łóżko. W pokoju nie było jakiegoś specjalnego bałaganu, ale widać było, że właściciel mieszkania dawno nie mył podłogi i nie odkurzał dywanu. Na meblach osadzony był widoczny kurz.
   Dziewczyna parę razy zamrugała. Nagle usłyszała dźwięk otwierania drzwi. Natychmiast spojrzała w ich stronę. W ich progach ujrzała blondyna o niebieskich tęczówkach oczu. Ubrany był w białą, wyprasowaną koszulę i niebieskie dżinsy. Na jednym z oczu miał bliznę w kształcie pioruna.
   - Obudziłaś się... - odezwał się niskim głosem. Dziewczyna nie odpowiedziała. Wpatrywała się w niego ze zmarszczonymi brwiami. - Odebrało ci mowę, czy co? - prychnął.
   - Nie... - powiedziała oburzona, po czym nastąpiła cisza, którą przerwał siedemnastolatek, mówiąc:
   - Jak się nazywasz?
   - Ja...? - szepnęła. - Tsuneni Mumei...*
   - Jak to? Musisz jakieś mieć...
   - To jest moje imię... Tsuneni Mumei... - oświadczyła beznamiętnym głosem. - A ty?
   - Laxus Dreyar. - popatrzył się na nią dziwnym wzrokiem. Podniósł jedną brew. Ironia losu. Była "Zawsze Bezimienna", a jednak posiadała imię...
  Siedzieli tak przez dziesięć minut. Rozmawiali i śmiali się. Nie zabrakło oczywiście docinek ze strony dwunastolatka. Jednakże ich dyskusję przerwało głośne skrzypnięcie podłogi. Wszyscy zwrócili głowy w kierunku drzwi. Ujrzeli w nich bruneta w rozpiętej, białej koszuli, która odsłaniała jego szarą koszulkę z krótkimi rękawami. Na nogach miał założone niebieskie, podarte dżinsy, a na stopach: zielone adidasy.
   - Czego ode mnie chciałeś, Natsu? - odezwał się. O dziwo nie powiedział "Czego chciałeś kretynie?", chociaż miał na to największą ochotę.
    Rozglądnął się po pokoju. Prychnął, uśmiechając się złośliwie.
   - Wreszcie posprzątałeś, idioto?
   - Jak mnie nazwałeś?! - wrzasnął, gwałtownie wstając i podchodząc do Graya. Już miał go uderzyć "za karę", ale Lucy podbiegła do nich i stanęła między nimi, powstrzymując Natsu i Graya od bójki.
   - Weźcie przestańcie! - westchnęła, machając rękoma.
   Gray odsunął się od Lucy, ponieważ przez przypadek prawie by go uderzyła, po czym spojrzał na jej szyję, a dokładnie na naszyjnik. Otworzył szerzej oczy. Jego babcia miała podobną, jednak zgubiła ją dzień przed śmiercią...
    Sięgnął ręką, chwytając w rękę naszyjnik, nieco przyciągając głowę blondynki. Z każdej strony oglądał kryształ, upewniając się, czy nie ma na nim napisane: "Forever", bo taki napis był umieszczony na naszyjniku jego babci.
    - Co ty robisz?! - wykrzyknęła zmieszana czekoladowo-oka.
    Nagle zmniejszył źrenice do granic możliwości. Puścił biżuterię, pozwalając Lucy się oswobodzić. Popatrzył się to na dziewczynę, to na przyjaciela o różowych włosach.
    - Jak...? - nie potrafił się wysłowić. Nie mógł pojąć tego, że on nadal żyje...
    - Czy naprawdę muszę to znowu wyjaśniać...? - westchnęła. Dotknęła naszyjnik, nieco go unosząc. - Ta biżuteria przywraca wspomnienia umarłym magom, którzy się odrodzili. Mimo wszystko nie możemy używać magii. - streściła. Gray przymrużył oczy, wpatrując się w Natsu.
    - Rozumiem... - mruknął. - Ale chciałbym wiedzieć, po co mi ten debil kazał mi tu przyjść... - wykrzywił usta w grymasie.
    - Erza nam się zgubiła... - wytłumaczył. - Przydałaby się nam pomoc.
 
  Tymczasem w niedużej kawiarence, w której pracowała nasza drobna nastolatka z niebieską, krótką czupryną...
  Stała za blatem i czytała jakąś gazetę. Po jego przeciwnej stronie na stołku siedziała niewysoka dziewczynka o granatowych, długich włosach związanych w kucyk. Ubrana była w białą koszulkę w paski z krótkimi rękawami i krótkie, dżinsowe spodenki. Była to Wendy. Z uśmiechem na ustach i szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w Levy.
  - Siostrzyczko...? - zaczęła. Dokładnie. Tą całą siostrą Levy, po którą miała przyjechać licealistka była Wendy. 
  - Hm? - mruknęła, nie odrywając wzroku od artykułu.
  - Do jakiej teraz będę chodzić szkoły? - spytała zaciekawiona, bo jako jedyna nie wiedziała, gdzie będzie się znajdować jej nowa szkoła.
  Levy spojrzała na nią kątem oka. Przegryzła nieco wargę. Gdy nieco jej się przyjrzała, kogoś ona jej przypominała, ale nie wiedziała kogo...
  Po chwili uświadomiła sobie, że to jest Wendy, jej przyjaciółka z tamtego wcielenia.
  Przełknęła ślinę, po czym się odezwała:
  - Szkoła podstawowa "Shadow Knight".
  - Rozumiem. - oparła podbródek o wierzch dłoni, a łokieć: o stół. Jej cera nagle stała się blada, co nie umknęło uwadze starszej siostry. Dotknęła - ku zdziwieniu Wendy - jej czoła ręką i z niechęcią przyznała, że jest rozpalona.
  - Wygląda na to, że masz temperaturę... - oderwała dłoń od czoła. - Czujesz się słabo? - spytała zmartwiona.
  Dwunastolatka ścisnęła usta w wąską linię. Troszkę ją irytowało to, że kiedyś, gdy rodzice jeszcze żyli, Levy nie okazywała nią większego zainteresowania, a teraz się tak o nią martwi... Oczywiście, to nie było tak, że Wendy nienawidziła starszej siostry. Kochała Levy - i to bardzo. Ale żywiła do niej małą urazę, że zamiast zostać z nimi, to wyprowadziła się z domu do innego mieszkania. Gdyby nie wyprowadzała się, to rodzice nadal by żyli. Przynajmniej tak myślała. Mimo wszystko na jej twarz znowu wpłynął uśmiech, który był nieco wymuszony.
  - Nie... - powiedziała właściwie zgodnie z prawdą. Tylko przez chwilę poczuła się słabiej. To wszystko.
  - Ach, no tak, wspominałeś~ - nagle przerwał, uświadamiając sobie, co przed chwilą powiedział jego towarzysz. - Jak to: zgubiła wam się?!
  - Gray, nie denerwuj się... - Lucy próbowała go uspokoić. - Gdy byłam w szpitalu z Natsu i Happym, chwilę później przyszła Erza. Po jakimś czasie powiedziała, że musi już iść, ale zapomniała torebki. Poprosiłam  Natsu, żeby odniósł ją jej~
  - No dobra, rozumiem, ale nie to jest teraz ważne! - powiedział, przerywając przyjaciółce całkowicie zdenerwowany. Lucy trochę dziwiło zachowanie bruneta. W końcu zachowywał się tak, jakby ją kochał, czy coś... Jednak to nie była miłość. Po prostu traktował ją jak siostrę. 

"Nieudacznik!"
"Jesteś bezużyteczny!"
"Jedyne, na co zasługujesz, to uderzenie z pięści albo kopniak!"
"Na co czekamy? Zróbmy to! Tak jak zawsze!"
"Zostawcie go!"
  Ogólnie podstawówka kojarzyła mu się z negatywnymi wspomnieniami. Cały czas był wiecznie poniżany i bity. I to na dodatek przez tych całych "aniołków". Kiedy szedł do nauczycielki się poskarżyć, ona mu nie dowierzała, że ta czwórka była zdolna do czegoś takiego... Dopiero po kilku miesiącach pewna osoba go obroniła. Była to Erza, której każdy chłopak w szkole się bał... Przegoniła łobuzów, tym samym trochę ich turbując. Od tej chwili zaczął być dla niej jak brat.
  - Nie martw się... Zgłosimy zaginięcie na policję... Możemy też rozwiesić plakaty...
  - Ok, ale proszę mi powiedzcie, że macie chociaż jedno zdjęcie Erzy? - zapytał z nadzieją w głosie. Nastąpiła niezręczna cisza. - Nie macie?!
  - Andrzeju, spokojnie, nie denerwuj się... - mruknął Natsu.
  - Jak mam się nie denerwować?! - wykrzyknął.
  - Ale... Mogę ją narysować... - oznajmiła nieśmiało, po czym wszystkie głowy zwróciły się na Lucy. Wszyscy równocześnie zamrugali oczami z delikatnie otwartymi ustami.
  - TY UMIESZ RYSOWAĆ?! - wykrzyknęli wszyscy zgromadzeni w pokoju, oprócz Lucy. Blondynka uśmiechnęła się lekko zmieszana.
  - T-tak... - zająknęła się. Natsu podszedł do biurka, na którym leżał twardy blok A4. Otworzył go, po chwili wyciągając z niego kartkę. Następnie zrobił krok do przodu, po czym uklęknął przy plecaku. Wyciągnął piórnik, a z niego: ołówek. Wrócił się do Lucy, wciskając jej przedmioty do rąk. Gray zaś wskazał na krzesło przy biurku.
  - To idź tam i rysuj! - rozkazał.
  - Idę, idę... - rzuciła, kierując się w stronę mebla. Po chwili usiadła przy nim, kładąc kartkę na biurku. Nie minęła nawet sekunda, aby przy niej pojawili się trójka przyjaciół. Wpatrywali się uparcie w kartkę, na której co dwie sekundy pojawiały się nowe zarysy.
  Na czole dziewczyny pojawiła się niewielka kropelka potu. Obróciła się, patrząc groźnie na nastolatków.
  - Możecie się trochę odsunąć?! - warknęła.
  - A co to niby zmieni? - odezwał się nagle Happy, który przez jakiś czas - o dziwo - się nie odzywał.
  - Czuję się nieswojo! Nie lubię, kiedy ktoś patrzy się, jak szkicuję! - westchnęła. - Dajcie mi trochę przestrzeni! - jak powiedziała, tak zrobili. Zrobili krok w tył, pozwalając dziewczynie pracować. Po jakiś dziesięciu minutach powstał rysunek szkarłatnowłosej. Odłożyła ołówek na bok. Po chwili podniosła obrazek do góry, całkowicie z siebie zadowolona.
   Męskie grono uznało, że może się już zbliżyć.
   - Wooow! - chłopiec z niebieską czupryną wydał z siebie dźwięk pełen dumy. - Ty naprawdę umiesz rysować! - pochwalił Lucy, co dla niego było rzadkością.
   - Wiadomo. - wstała z krzesła. Natsu zauważył w jej oczach gwiazdki.
   - Ej, czy ty aby nie za długo się zachwycasz? - prychnął Natsu.
   - Zamknij się. - pokazała mu język. Nagle otworzyła szeroko oczy, sobie coś przypominając. Odwróciła się. Zaczęła przeszukiwać piórnik Natsu. Minęło paręnaście sekund, zanim wyciągnęła z niego czarny flamaster. Położyła jeszcze na chwilę kartkę na meblu. Napisała coś na niej, po czym rzuciła przedmiot z wysokości. - Ok. Natsu, masz drukarkę? - spytała.
  - Tak. - rzucił, po czym podszedł do szafy. Po chwili wyciągnął z niej... drukarkę!
  - Czemu ty trzymasz coś takiego w szafie?! - zawołała.
  - Wiesz, każdy normalny człowiek trzyma drukarkę w szafie? - wzruszył ramionami. Lucy i Gray popatrzyli się po sobie, po czym strzelili - tak zwanego - "facepalma".
  - Wiedziałem, że jesteś idiotą, ale żeby takim, to nie wiedziałem! - westchnął brunet.
  - Licz się ze słowami, lodówko! - syknął, gdy podłączył drukarkę do kontaktu. - Dobra, Lucy. Daj mi tę kartkę. Skseruję ją kilka razy...

  Jakieś dwie godziny później... Natsu wraz z przyjaciółmi wracali z posterunku. Policjanci obiecali, że odnajdą ich towarzyszkę. Wszyscy czuli tymczasową ulgę, oprócz jednej osoby. Natsu czuł, że nie mogą im ufać. Miał przykre doświadczenia z policjantami... Doskonale pamiętał, gdy zabrali jego rodziców na przesłuchanie. Niesłusznie zostali oskarżeni o morderstwo, po czym sami zostali zabici... Gdy Salamander przyszedł ich odwiedzić, dowiedział się, że zostali zamordowani. Był tak zły i wściekły, że aż uderzył jednego z posterunkowych. Od tamtego wydarzenia minęło już około dwa lata.
  - Natsu? - z rozmyślań wyrwała go Lucy. Popatrzył się na nią. - Coś się stało?
  - Hm? Czemu? - spytał zdziwiony.
  - Prawie staranowałeś staruszkę! - Salamander gwałtownie obrócił głowę w stronę niskiej staruszki z siwymi włosami związanymi w koka. Ubrana była w staromodną, długą sukienkę. W jednej ręce trzymała drewnianą laskę. Patrzyła się na wyższego od niej o dwie głowy nastolatka jakby z wyrzutami w oczach.
  - Przepraszam... - powiedział nieco zmieszany. Mimo to, że przeprosił, starsza kobieta uniosła laskę, po czym uderzyła w jego stopę. Natsu rękami podniósł do góry prawą nogę, trzymając obolałe miejsce. - Ała! Ale przecież przeprosiłem! - zawołał pokrzywdzony osobnik. Staruszka jednak odeszła w milczeniu, zostawiając ich.
  - Hahaha! - Gray i Happy nie mogli powstrzymać się od śmiechu. - Replay! Replay! - Brunet klasnął w dłonie.
  - Zamknijcie się!
  - Mimo wszystko to naprawdę było zabawne... - zachichotała Lucy, ale po chwili spoważniała. - Ale teraz może poszukamy Erzy?
  - Tak... - przyznał jej rację Happy. - Być może Erza jest tak blisko, a my jesteśmy tego nieświadomi...
   Zaczęli znowu iść. Szli w zupełnej ciszy. Czuli się tak, jakby wykorzystali już wszystkie dostępne tematy rozmowy.
   Natsu popatrzył się na pierwszy lepszy budynek, który wyglądał, jakby był bardzo stary. Okna zostały zasłonięte podartymi i czerwonymi zasłonami. Salamadner przymrużył lekko oczy. Zabudowanie samo w sobie wydawało mu się podejrzane. Podbiegł do drzwi budynku. Gdy je otworzył, rozległo się skrzypnięcie. Otworzył szeroko oczy.
   - Co ty wyprawiasz?! - mówiąc półgłosem, Lucy podbiegła do niego wraz z Grayem i Happym.
   - Chodźcie... - szepnął. - Musicie coś zobaczyć... - Jak powiedział, tak zrobili. Przyjaciele nagle stali się bladzi jak papier. Nie sądzili, że znajdą ją tak szybko, ale myśleli, że zostanie odnaleziona w trochę lepszym stanie...
    Leżała na końcu pomieszczenia na podłodze. Jej głowa opierała się o ścianę. Jej ubrania nie tylko zostały podarte, odsłaniając jej niektóre części ciała, ale również zafarbowane na szkarłatny kolor. Na jej ciele znajdowały się liczne rany i blizny. Łzy, spływające po jej twarzy farbowały się z krwią. Ręce miała związane jakimś zielonym materiałem.
    Lucy przez chwilę zrobiło się niedobrze. Nie chciała oglądać swojej towarzyszki w takim stanie.
    Gray przegryzł wargę. Chciał podbiec do Erzy, ale ekran zniknął mu sprzed oczu. Zanim stracił przytomność, poczuł silne uderzenie w głowę...
  Po jakimś czasie zaczęła wracać Grayowi świadomość. Powoli otworzył oczy. Ułożył się w pozycji pół-leżącej. Po chwili zorientował się, że ma związane czymś ręce. Rozglądnął się po pomieszczeniu: nie stał w drzwiach, tak jak zapamiętał, lecz leżał związany na podłodze. Popatrzył się w prawą stronę: koło niego leżeli Natsu i Lucy, oparci o swoje plecy. Również zostali związani, tylko że tym samym materiałem. Syknął z bólu, który odczuł w głowie. Kątem oka spojrzał w lewą stronę: Erza leżała w tym samym miejscu, co wcześniej, a koło niej: Happy.
  - Natsu! - szepnął. Nie zareagował. Jeszcze raz wypowiedział jego imię, tyle, że głośniej. - Natsu! - Tym razem usłyszał ciche pomrukiwanie przyjaciela. Westchnął. Żyje. 
   Spróbował podrzeć materiał, który znajdował się na jego nadgarstkach. Niestety: Nie udało mu się to.
   Nagle usłyszał dźwięk otwierania się drzwi. Spojrzał w ich stronę: Ujrzał w nich dwójkę osób: chłopaka o niebieskiej czuprynie, w którym Gray rozpoznał Jellala, oraz zielonowłosą kobietę z mocnym błyszczykiem na ustach. Jej strój składał się z białego golfa bez rękawów i niebieskich, luźnych dżinsów. Po chwili Gray uświadomił sobie, że to oni są porywaczami Erzy.
   Podeszli do bruneta. Kobieta schyliła się, po czym dotknęła podbródka nastolatka. Jej włosy dotykały jego twarzy.
    - Fiu fiu fiu... - zagwizdała. - Ale nam się przytrafił ładny chłopczyk... - powiedziała. Gray wpatrywał się w nią groźnym wzrokiem. Odwróciła głowę, by spojrzeć na nieprzytomnego Natsu. - Ten też nie najgorszy...
    - Grace, nie zachwycaj się ich wyglądem, tylko wykonuj swoją pracę. - syknął Jellal.
    - Dlaczego to robisz, Jellal? - odezwał się do nich po raz pierwszy, na co spojrzeli na niego z podniesioną brwią.
    - A ty niby skąd znasz moje imię, co? - zapytał niby spokojnie. W jego oczach widoczne było zainteresowanie.
    Gray przypomniał sobie, że przecież nie Jellal nie pamięta ani jego, ani Erzy, ani nikogo innego z tamtego wcielenia.
    Jellal odsunął Grace od Graya, po czym zbliżył się do niego. Uklęknął obok niego. Na jego twarzy malował się złośliwy uśmiech, którego Gray nie widział od wydarzenia z Rajską Wieżą... Nagle brązowooki uderzył bruneta w brzuch. Czarnooki zacisnął mocno powieki i przez przypadek uderzył głową w ścianę. Z jego gardła wydobył się zduszony krzyk.
    Momentalnie oczy Natsu się otworzyły. Spojrzał to na Graya, to na Jellala. U Salamadnra pojawiła się iskierka nadziei.
    - Jellal! Przyszedłeś nas uratować?! - "Lodówka", jak to nazywał go Salamander, otworzył szeroko oczy, po czym westchnął. Gdyby mógł, to by strzelił "face palma".
    - Idioto! To właśnie on nas porwał! - zawołał, znowu sycząc. Minęła dobra chwila, zanim Natsu zrozumiał sytuację. Zmarszczył brwi. Przeklął głośno, szarpiąc się. W tej chwili chciał rzucić się na Jellala i zadać mu nieskończoną liczbę ran. Natsu nawet się nie zorientował, kiedy Lucy zaczęła się budzić. Mruknęła cicho. Salamander obrócił głowę, próbując spojrzeć na blond włosy.
    - Lucy! - Czekoladowo-oka, otworzyła szerzej oczy, po czym spojrzała na przyjaciela.
    - Widać wybudziła się prawdziwa właścicielka naszyjnika. - warknęła Grace. Wyciągnęła biżuterię z kieszeni spodni i podniosła do góry przedmiot.
    - Dokładnie. - potwierdził Jellal, odbierając wisiorek współpracowniczce. - Widać, pomyliliśmy się co do Scarlet. Nie będzie nam już do niczego~ - nagle przerwał. Jego źrenice zmniejszyły się do granic możliwości. Z jego twarzy zniknął uśmiech. Przerażony, spojrzał na naszyjnik.
     Mimo wszystko kąciki ust Natsu się podniosły. Jellalowi wróciły wspomnienia, a więc zrozumiał co zrobił. Porwał przyjaciół oraz zranił Erzę...
     - Jellal?  - Grace wypowiedziała jego imię, nieco zdziwiona jego zachowaniem. - Dlaczego przerwałeś?
      - Co... ja zrobiłem... - wyszeptał. Grace szybko domyśliła się, o co chodzi. Zmarszczyła brwi, orientując się, że jej współpracownik w tamtym wcieleniu był przyjacielem Erzy... Wiedziała, że teraz nie będzie z nią pracował, ale walczył przeciwko niej. Sięgnęła ręką, by wyrwać biżuterię z jego rąk, ale on ją podniósł wyżej, aby ta nie dosięgnęła. Doskonale wiedział, że mimo wieku, jest od niej wyższy o co najmniej dwie głowy.
      - Nie ma mowy. - powiedział głośniej. - Więcej nie skrzywdzę Erzy, ani jej przyjaciół. - obiecał. Lucy uśmiechnęła się, dziękując Bogu za to, że Jellal zrozumiał, co uczynił.
      - Ach tak? - przegryzła wargę. Opuściła ramiona. Wyszeptała jakieś dwa niezrozumiałe słowa. Nagle jej jedno ramię zmieniło się w ostrze, które miało przynajmniej metr i pół długości. Uniosła zamienione ramię ku górze. Odebrała biżuterię nastolatkowi, po czym odskoczyła w tył na kilka metrów. - W takim razie pokonaj mnie, jeśli chcesz mi zabrać ten naszyjnik...!

      

*Tsuneni - Zawsze
Mumei  - Bezimienna
 _____________________
    Takim oto akcentem kończymy dzisiejszy rozdział!
Najgorszy rozdział, jaki kiedykolwiek mi wyszedł x.x
Całe 70% rozdziału napisałam w jeden dzień! Serio. To jest straszne i się tego boję XD 
Tak, wiem, trochę namieszałam w tym rozdziale, no bo w końcu wiadomo, że członkowie organizacji Tanga nie mogą używać magii... Zostanie wszystko wyjaśnione w następnym rozdziale!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i do zobaczenia przy następnym! Bye bye! ^^

6 komentarzy:

  1. Pod względem fabuły na pewno nie najgorszy ^.^
    Tak się właśnie zastanawiałam kiedy będzie rozdział...
    Błędy, które rzuciły mi się w oczy:
    "spojrzał na jej szyję, a dokładnie na naszyjnik. Otworzył szerzej oczy. Jego babcia miała podobną, jednak zgubiła ją dzień przed śmiercią..." ~ zgubiła szyję czy naszyjnik?
    "Ale chciałbym wiedzieć, po co mi ten debil kazał mi tu przyjść..." ~ bez jednego "mi"
    "Nie minęła nawet sekunda, aby przy niej pojawili się trójka przyjaciół." ~ pojawiła
    " Gray przypomniał sobie, że przecież nie Jellal nie pamięta ani jego, ani Erzy" ~ bez jednego "nie"
    napisałaś też "facepalm" i "face palm" nie jest to błąd, ale można zdecydować się na jedną pisownię ;)
    Nie umiem wywodzić się nad samą treścią, więc w skrócie: cudnie *.*
    Ślę wenę, czas i pozdrowienia ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, sprawdzałam dwa razy rozdział, a nie zauważyłam tych błędów ;-;.
      Co do daty opublikowania rozdziałów... W spisie treści pisze kiedy pojawi się dany rozdział, więc nie musisz się już zastanawiać :3
      Cieszę się, że rozdział się podobał!
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. "Ułożyła się w pozycji pół-leżącej, po czym rozglądnęła się po pomieszczeniu: W tej chwili znajdowała się w niewielkim pokoju o zielonych ścianach." - może to nie jest wielki błąd, ale dwukropek stawia się, gdy wymieniane są np. tytuły, a tu zaczęłaś już następne zdanie ;)
    "Na jednym z oczu miał bliznę w kształcie pioruna." - chyba chodziło pod okiem ;) Na oku raczej nie da się mieć blizny :P
    "Gray odsunął się od Lucy, ponieważ przez przypadek prawie by go uderzyła, po czym spojrzał na jej szyję, a dokładnie na naszyjnik." - trochę za długie zdanie, w którym jest za dużo wiadomości na raz. "Gray odsunął się od Lucy, ponieważ przez przypadek prawie by go uderzyła. Po chwili spojrzał na jej szyję, a dokładnie na naszyjnik" - myślę, ze tak by było lepiej.
    "Gdy nieco jej się przyjrzała, kogoś ona jej przypominała, ale nie wiedziała kogo..." - wiem, że to trudne, ale spróbuj unikać powtórzeń :P
    A teraz rozdział... Nie zgodzę się, że jest najgorszy! >.<
    Był Laxus! :3 Jej :D
    Ah, te kłótnie Natsu i Graya >.<
    "- Andrzeju, spokojnie, nie denerwuj się... - mruknął Natsu." - mistrz :D
    Lucy umie rysować >.< Lucy umie pisać >.< Lucy zrobi mangę! :D

    Pozdrawiam, ślę wenę i czekam na nowy rozdział! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niedalekiej przyszłości (a dokładnie kiedy skończy się 1 saga) wszystko poprawię! Obiecuję >.>
      Myślisz, że jest nie najgorszy...? Cóż, może po prostu za bardzo siebie nie dowartościowuję :>
      Lucy!
      L: Tak?
      Masz szansę by zrobić wielką karierę! :3
      Następny rozdział pojawi się niedługo, bo 27 maja:3
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam!

      Usuń
  3. "- Andrzeju, spokojnie, nie denerwuj się... - mruknął Natsu." - to się wyklepie xD !
    Lucy potrafiąca szkicować uhuhu to dobra Lucynka :D!
    Biedny Jellal zawsze coś się go czepia, że biedak jest zly. W sumie to dla mnie najbiedniejsza postać serii.
    Niech spierze Gracke.
    Laxus też się już pojawił zabawa trwa 8D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jellal! Dajesz! Lewy sierpowy! Prawy prosty!
      G: A mi kto podopinguje?
      Nikt.
      G: Ouh
      Jellal po prostu nie wie co robi ;-;
      Laxus się pojawił więc teraz będzie zajebiście B)
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń